Opowiadałam Draco wszystko, co tylko mogłam mu opowiedzieć.
Mówiłam o moim mieszkaniu, o rodzicach, przyjaciołach, mojej pracy,
pacjentach. Mój monolog przerwałam
tylko w chwili, gdy kelner przyniósł nasze danie, i gdy podniosłam do ust
kieliszek z winem, bo zaschło mi w gardle. Malfoy był doskonałym słuchaczem-
już na początku tego wieczoru dowiedział o mnie więcej niż wiedziała moja
najlepsza przyjaciółka. Gdy skończyłam opowiadać mu o moich planach na wakacje,
które niestety nie były do końca możliwe do zrealizowania, zamilkłam. Chwilę
siedzieliśmy w ciszy, podczas której zapatrzyłam się na mój talerz z smakowicie
wyglądającą potrawą.
-Żałuję, że tak dużo czasu zajęło mi dojście do tego, że
zwyczajnie mi Ciebie brakowało- powiedział cicho, odwracając wzrok na miasto.
Kolejny raz zaskoczył mnie tak bardzo, że przez dłuższą
chwilę nie byłam w stanie wydobyć z siebie słowa.
-Draco…?- powiedziałam prawie szeptem.
Spojrzał na mnie pytająco, a ja głośno przełknęłam ślinę.
-Czy Ty… Wiem, że rostałeś się ze swoją żoną.. Dlaczego?-
gdy tylko skończyłam to pytanie już żałowałam, że je zadałam.
Między nami panowała względna cisza, którą jednak już po
chwili przerwał Draco.
-Na początku sądziłem, że może jakoś się nam uda.. Nie
wierzyłem w to, że jestem w stanie poczuć do niej coś więcej niż sympatię, ale
łudziłem się, że to wystarczy.. Wystarczy do zbudowania rodziny. Dopiero po
ślubie zrozumiałem, że tak naprawdę nigdy nam się nie uda. Po pewnym czasie
przestaliśmy się nawet do siebie odzywać, bo po prostu nie mieliśmy wspólnych
tematów.. Później przyszedł etap, w którym owszem, porozumiewaliśmy się ze
sobą, ale zawsze były to tylko i wyłącznie kłótnie. Kłóciliśmy się o
najmniejsze drobiazgi, a ja nie widziałem w tym swojej winy.. Dopiero teraz
dostrzegam, że choć do siebie nie pasowaliśmy, to mogłem załatwić to inaczej.
Jednak wtedy potrafiłem jedynie ją niszczyć. Niszczyłem ją słowami, Hermiono i
dopiero teraz widzę, jak źle postępowałem. Tak bardzo chciałem, żeby mój nowy
dom nie przypominał mojego domu rodzinnego, że stworzyłem to samo. To, przed
czym tak bardzo uciekałem. Teraz nawet nie wiem, co się z nią dzieje- ostatni
raz widziałem ją przed sprawą rozwodową. Byłem wtedy zdziwiony, że nic ode mnie
nie chciała. Myślałem, że to dlatego, że boi się, że gdyby coś chciała, to ją
zniszczę. Byłem blisko, ale nadal się myliłem. Ona nie chciała nic ode mnie, bo
ja już ją zniszczyłem. Nie chciała o mnie pamiętać i swoją drogą- nie dziwię
się jej. Nie zasługiwałem na nią… Chcąc uciec przed przeszłością zawsze do niej
wracam. To silniejsze ode mnie, Hermiono. A wiesz, co jest najgorsze? Mój
egoizm. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, jaki jestem i że najlepiej jest
dla mnie wtedy, gdy jestem sam. Mimo to, pragnę Twojego towarzystwa i
oczekuję.. Nie, ja CHCĘ, żebyś była częścią mojego życia.
Kolejny raz zadziwił mnie tak, że przez chwilę nie
potrafiłam nic powiedzieć. Wpatrywałam się w niego, a słowa uwięzły mi w
gardle. On też patrzył na mnie, nic nie mówiąc. Trwaliśmy w ciszy przez minutę,
dwie a może kilka- nie jestem w stanie ocenić. Wzrok utkwiony miałam w jego
stalowoniebieskich tęczówkach, które mnie wręcz hipnotyzowały. Przyciągały.
Może i był egoistą, ale czy ja nie byłam taka sama? Też chciałam, by ze mną
był. Chciałam, by był przy mnie, gdy go potrzebuję. Chciałam, by był mój, i
tylko mój. Byliśmy tacy sami.
-Teraz nie potrafię nawet powiedzieć, co dzieje się u mojego
niegdyś najlepszego przyjaciela- powiedział Draco, chyba dlatego, że skoro już
się otworzył, to chciał kontynuować.
-Nie wiem, jak mu się układa, co u niego i jego żony.. Nic o
nim nie wiem. Zamknąłem się w swoim świecie nie dopuszczając go do niego.. Nie
pamiętam, kiedy ostatni raz rozmawialiśmy. Nie wiem nawet, czy on chciałby
utrzymywać ze mną jakikolwiek kontakt..
-Chciałby- powiedziałam cicho, przerywając mu.
-Chciałby- powiedziałam cicho, przerywając mu.
Spojrzał na mnie zaskoczony, więc kontynuowałam.
-Blaise ma się świetnie i wiem, że gdybyś tylko chciał.. On
przyjmie Cię z otwartymi ramionami, Draco- dokończyła, pochylając się w stronę
chłopaka.
On również pochylił się w moją stronę, a po chwli na jego
twarzy zagościł delikatny uśmiech. Najzwyklejszy w świecie. Taki, który
widujemy w życiu setki razy. Na jego twarzy jednak, ten uśmiech spotykałam
bardzo rzadko. Z ust, które ułożyły się dla mnie w uśmiechu, swój wzrok
przerzuciłam na jego oczy, które dziwnie się iskrzyły.
-Masz może ochotę na nocny spacer uroczymi uliczkami tego
miasta?- spytał nagle, a ja wróciłam do swojej poprzedniej pozycji.
On chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać. I chyba
chciałabym, żeby w rzeczywistości tak było- żeby zaskakiwał mnie jak najdłużej
się da.
Uśmiechnęłam się do swoich myśli, a następnie lekko
pokiwałam głową na znak zgody. Chłopak odpowiedział mi uśmiechem, a następnie
przywołał do nas kelnera.
Po uregulowaniu rachunku, mężczyzna odprowadził nas do wyjścia,
życząc nam udanej nocy na co Draco zaczął się dziwnie śmiać. Zgromiłam go
wzrokiem, a „naszego” kelnera obdarzyłam uśmiechem.
-Malfoy, jesteś nierefolmowalny- powiedziałam, gdy
oddaliliśmy się trochę od restauracji.
-Za to Ty za łatwo wpadasz we wściekłość, Granger-
odpowiedział mi, używając takiego samego tonu, jak ja.
Nie mogłam się nie roześmiać.
W pewnym momencie, idąc obok niego w świetle nocnych latarni
poczułam, że coś lekko musnęło moją dłoń. Była to dłoń Draco, który jakby nie
mógł się zdecydować na ten gest. Postanowiłam więc wziąć to w swoje ręce-
dosłownie i przenośni, i splotłam moje palce z jego. Wydawał się tym lekko
zaskoczony, ale po chwili na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, który
sprawiał że moje serce dostawało palpitacji. Wpatrywał się chwilę w nasze
splecione dłonie, a następnie swój wzrok skierował na mnie. Mimowolnie
podniosłam drugą dłoń do ust, chcąc stłumić ziewnięcie. Gdy to zauważył jego
uśmiech pogłębił się, a ja czułam, że się rumienię.
-Chcesz już wracać?- spytał delikatnie, przybliżając się do
mnie.
Pokiwałam energicznie głową, w geście zaprzeczenia, ale
zdradził mnie mój organizm- z moich ust wydostało się kolejne ziewnięcie.
-I pewnie w ogóle nie jesteś zmęczona?- spytał ironicznie
chłopak.
-To może w takim razie- mówił dalej, przyglądając mi się
uważnie- Dasz mi się zaprosić na lampkę wina? Tyle, że tym razem w moim domu-
cholerny Malfoy, czy on choć raz mógłby zrobić to, czego od niego oczekuję?
Westchnęłam głośno, ale coś w jego wzroku sprawiło, że nie
mogłam mu odmówić.
-Dobrze, bardzo chętnie- powiedziałam, i nim się
zorientowałam świat zawirował, a my znaleźliśmy się przed jego domem.
Nie mogłam ukryć, że dom Dracona robi na mnie wrażenia. Nie
był tak dużo jak jego dom rodzinny, ale był też większy niż dom przeciętnego
człowieka. Gestem zaprosił mnie do środka. Po wejściu stanęłam przez chwilę, bo
ten dom lekko przytłoczył mnie swoimi rozmiarami- w porównaniu do mojego
miszkania, a wręcz mieszkanka, był ogromny. Cóż, pewne rzeczy się jednak nie
zmieniają. Rozglądałam się po wnętrzu, zdziwiona ciepłymi barwami, które w nim
dominowały.
-Chodź za mną- powiedział wesoło Malfoy, a ja ruszyłam za
nim.
Poprosił mnie, bym usiadła na dużej, skórzanej sofie, a sam
poszedł do kuchni po kieliszki i wino. Kanapa była strasznie wygodna, dlatego
bez zastanownienia zdjęłam szpilki, którymi katowałam moje nogi cały wieczór, i
podciągnęłam stopy pod kolana. Wpatrywałam się w ogień, który płonął w kominku
i w fotografie, które umieszczone były na ścianie obok. Nigdy nie posądziłabym
Dracona o taki sentyment. Przyglądałam się zdjęciom zauważyłam, że na żadnym z
nich nie ma Lucjusza Malfoy’a. Było kilka zdjęć Narcyzy, zdjęć jej i Draco,
Elizy, Blaise’a, a jego nie było. Wzruszenie ścisnęło moje gardło, gdy
spostrzegłam dwie fotografie, na których byłam widoczna. Na jednej z nich
machałam uśmiechnięta do obiektywu, a obok mnie stał Draco, wywracając oczami.
Druga przedstawiała mnie siedzącą na hogwarckich błoniach. Wzrok miałam
utkwiony w książce, w pewnej chwili jednak podnosiłam go, a na mojej twarzy
pojawiał się szczery, całkiem ładny uśmiech. Nie pamiętałam, kiedy zostało
zrobione to zdjęcie, ale nie miałam czasu się nad tym rozwodzić, bo na stoliku
przede mną Draco postawił dwa kieliszki, do których następnie wlał wino.
-Wypijmy za naszą przyszłość- powiedział, podając mi
kieliszek.
-Naszą?- spytałam, mrużąc oczy.
Obdarował mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów,
a następnie nim się spostrzegłam, jego twarz znalazła się blisko mojej. Bardzo
blisko. Niebezpiecznie blisko. Owionął mnie jego słodki oddech, a następnie
poczułam, że Draco wyjął mi delikatnie z rąk kieliszek, nie oddalając swojej
twarzy od mojej. Wiedziałam, że oczekuje na jakiś mój ruch i jeszcze zanim go
wykonałam, zanim go w ogóle przemyślałam już wiedziałam, jaki będzie.
Przechyliłam się lekko do przodu i moje usta dotknęły jego ust. Nigdy nie będę
się już dziwić, że każda dziewczyna w Hogwarcie, i nie tylko, chciała być jego
dziewczyną. Jego usta zostały stworzone do całowania- mogę to przyznać z ręką
na sercu. Z każdą chwilą odległość między nami stopniowo się zmniejszała, a my
przekraczaliśmy kolejne granice. Nie protestowałam, gdy jego ręce błądziły po
moim ciele. Nie protestowałam, gdy sięgnęły do zamka mojej sukienki, i nie
protestowałam też później, gdy go rozpięły. Przekraczaliśmy granice. Nie
liczyło się to, że wypite wino obojgu nam szumi w głowach. Nie liczyło się to,
że znajdujemy się na kanapie. Nie liczyło się to, że oboje byliśmy dorosłymi
ludźmi, i że w związku z ty powinniśmy podejmować dorosłe decyzje. Nic się nie
liczyło. Nie istniało dla mnie nic, prócz niego i choć byliśmy bardzo blisko
siebie, dla mnie wciąż to było za daleko. Nie zaprotestowałam, gdy Draco
delikatnie mnie podniósł i zaczął iść w stronę schodów. Niósł mnie, a ja
delikatnie rozpinałam guziki jego pomiętej już koszuli. Bo przekraczaliśmy
granice. Gdy wniósł mnie do pokoju o zielonych ścianach, który był zapewne
jego sypialnią, i położył mnie na łóżku, oboje byliśmy już tak siebie
spragnieni, że nie mogliśmy logicznie myśleć. Oddaliśmy się przyjemności. Przekroczyliśmy
ostatnią granicę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz