poniedziałek, 1 lipca 2013

Rozdział 32.


-Uważaj!- krzyknął Felix, jeden z moich współpracowników.
Z opóźnieniem zauważyłam odłamki szyby pędzące w moją stronę. Uchyliłam się szybko, jednak jeden z kawałków przeciął mi rękę. Chwyciwszy bandaż leżący na biurku, pewnie pozostawiony tam w biegu, zrobiłam sobie prowizoryczny opatrunek. Szybko wybiegłam na korytarz. Wokół roiło się od biegających w panice ludzi. Na zawsze nieskazitelnie czystej podłodze leżał teraz gruz, kawałki krzeseł, nawet jakieś ubrania.
-Hermiona, musisz tu przyjść!- usłyszałam krzyk jednego z uzdrowicieli, który dobiegał z sali 308.
Szybko udałam się w tamtym kierunku, ale widok, który tam zastałam sprawił, że cofnęłam się. Na łóżku leżała moja pacjentka, która pojawiła się w Mungu, bo wylała sobie na rękę wrzący Eliksir Snu. Jutro miała wrócić do domu. Patrząc na nią w tym momencie nie wiedziałam, czy owego jutra dożyje.
Wszędzie walało się szkło z rozbitej zaklęciem szyby. Ciało kobiety wyginało się w bólu. Moja drobna rana była niczym wobec tego, co dotknęło tą kobietę. W każdą osłoniętą część jej ciała wbiły się odłamki tego, co wcześniej było szybą. Poruszyłam się dopiero, gdy z ust kobiety wytrysnęła krew.
-Musimy ją operować! Natychmiast- powiedziałam do Mary, młodej i niedoświadczonej uzdrowicielki.
-Nie mamy jak! Ci ludzie w pelerynach są wszędzie, ledwo udało nam się ewakuować pacjentów. Niektóry nadal tu przebywają i w tym momencie najważniejsze jest to, by jak najszybciej ich stąd wyprowadzić.
-Nie możemy jej transportować! Ona się zaraz wykrwawi- odpowiedziałam jej roztrzęsiona.
Chwilę później wszystko przestało mieć znaczenie. Szpital zatrząsł się, a sufit jakby zaczął się rozpadać. Złapałam się łóżka pacjentki, która wciąż zwijała się z bólu, jednak na niewiele to się zdało.
Zauważyłam jeszcze, jak w stronę Mary płynie struga zielonego światła, ale nim zdążyłam ją ostrzec, ona już leżała martwa. Z moich oczu popłynęły łzy.
Do sali wszedł mężczyzna w czarnej pelerynie i z maską na twarzy. Gdy mnie zobaczył, na jego usta wpłynął szyderczy uśmiech.
-Witaj, Granger- powiedział niskim, zachrypniętym głosem, którego zabrzmiał znajomo.
Odsunęłam się od niego, jednocześnie próbując zerkać na pacjentkę i krzątającego się przy niej uzdrowiciela. Robił, co mógł, ale wiedziałam że jedynie szybko i sprawnie przeprowadzona operacja jest w stanie uratować jej życie.
-Myślałaś, że możesz wtargnąć do naszego świata bez żadnych konsekwencji?- zaczął mężczyzna w masce, zbliżając się do mnie- Sądziłaś, że zagarniesz nasze moce, nie wiadomo zresztą jakim sposobem, i że pozostanie to bez odpowiedzi ze strony prawdziwych czarodziei? Nie dość, że podstępem wkradłaś się do naszego świata, to jeszcze próbowałaś stać się arystokratką! Ty, zwykła szlama.
Nie zauważyłam, gdy wypowiedział zaklęcie, ba, byłam tak przejęta jego słowami, że nie zauważyłam nawet, gdy wyciągnął różdżkę.
I w tym samym momencie za moimi plecami rozległ się hałas, towarzyszący upadającemu ciału. Spojrzałam za siebie załzawionymi oczami i zdałam sobie sprawę, że zostałam tylko ja, ledwo żyjąca kobieta za mną i ten mężczyzna w masce.
-Spójrz na to tak Granger..- kontynuował mężczyzna, coraz bardziej zbliżając się do mnie. Zdawał się zupełnie nie przejmować tym, że w ciągu ostatnich kilku minut pozbawił życia dwójkę niczemu winnych ludzi.
-Spotykając się z Malfoy’em, mogłaś przez chwilę korzystać z uroków arystokratycznego życia, prawda? Niewiele szlam ma taką możliwość. Twoje schadzki z młodym Malfoy’em i tak zbyt długo uchodziły Wam na sucho.. Prędzej czy później, ktoś i tak zrobiłby ci krzywdę.. Nie jesteś mile widzianą osobą w naszym świecie, Hermiono Granger. Swoją drogą, czasem nawet Ci współczuję. Nie należysz ani do świata mugoli, ani tym bardziej do świata czarodziei. Czyż nie lepiej być martwym, niż tkwić dłużej w tej nicości? Obiecuję, że nie będzie bolało…
Po tych słowach skierował różdżkę w moją stronę i ostatnim co zobaczyłam, było zielone światło.


Usiadłam na łóżku, cała spocona, oddychając ciężko. Obok mnie zauważyłam zaniepokojonego Draco.
-Hermiona, wszystko w porządku? Strasznie głośno krzyczałaś..- powiedział cicho, a ja spróbowałam wziąć kolejny głęboki wdech, by się uspokoić. Spojrzałam za okno, a następnie swój wzrok ponownie skierowałam na chłopaka siedzącego obok mnie.
-To był tylko zły sen- powiedziałam bardziej do siebie niż do niego-Zły sen.
Przymknęłam powieki, ale nie było to dobrym wyjściem, gdyż w mojej głowie odżyły traumatyczne obrazy z mojego koszmaru. Bardzo realistycznego koszmaru.
-Chcesz mi opowiedzieć, co Ci się śniło?- spytał Draco, odrobinę zmieszany. Zauważyłam, że zachowywał się tak tylko w sytuacjach, w których kompletnie nie wiedział, co robić.
-Ja.. Chyba chciałabym wziąć prysznic.
Spojrzał na zegar, który wskazywał godzinę piątą trzydzieści nad ranem, po czym pokiwał głową. Nie wiedziałam, czy oznaczało to przyzwolenie, czy może zwykłe pogodzenie się z moją decyzją, ale nie zamierzałam się go o to wypytywać.
Gdy już stałam bosymi stopami na zimnych kafelkach w łazience, pozwoliłam na ujście moim emocjom. Łzy płynęły po moich policzkach, a z ust wydobył się cichy szloch. Wiedziałam, że to irracjonalne, wylewać łzy z powodu jakiegoś głupiego snu, ale zbytnio przeraziły mnie obrazy, które ujrzałam, by myśleć racjonalnie.
Powoli pozbyłam się koszulki, w której spałam oraz bielizny i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kurek, a ciepła woda powoli sprawiała, że się uspokajałam. Oparłam czoło o zimne kafelki, a dłonie zacisnęłam w pięści. Nigdy jeszcze nie miałam tak realistycznego snu, a równocześnie snu który by tak mną wstrząsnął. Wykonałam jeszcze kilka głębszych wdechów i zakręciłam wodę. Po wyjściu owinęłam się białym, puszystym ręcznikiem i wyszłam z łazienki, by wziąć ubrania, które wczoraj wyciągnęłam z garderoby Narcyzy.
Przechodząc przez pokój obejrzałam się na łóżko Dracona, ale jego w nim nie było. Rozczarowało mnie to, ale postanowiłam poszukać go trochę później i wróciłam do łazienki, by się ubrać.
Po wyjściu zauważyłam, że Draco już wrócił- ubrany i odświeżony.
-Koniec tego dobrego- zaczął złowróżbnym tonem, a ja spojrzałam na niego zdziwiona- Mam do załatwienia dzisiaj jeszcze jedną ważną sprawę, ale do południa powinienem się wyrobić. Jako, że mój ostatni wyjazd się nie udał, proponuję Ci teraz tygodniowe wakacje w Hiszpanii.
Cholerny Malfoy, zawsze mnie czymś zaskoczy.
-Draco, ale ja mam pracę..
-Ja też, czyżby jakaś nasza wspólna cecha?- spytał z chytrym uśmiechem na twarzy, za który miałam ochotę go uderzyć.
Wyzwala we mnie niebezpiecznie ambiwalentne uczucia.
-Malfoy! Jestem uzdrowicielem, muszę ratować ludzkie życie…
-Przy okazji niszcząc własne?
Myślałam chwilę nad jego słowami ale nie mogłam przyznać mu racji. Nim otworzyłam usta, by mu odpowiedzieć, on odezwał się ponownie.
-Należy Ci się urlop, Mionka. Jesteś zmęczona, powinnaś wypocząć. Wydaje mi się, że trochę rzeczy zwaliło Ci się ostatnio na głowę. Zabiorę Cię tam, czy tego chcesz, czy nie, ale chyba lepiej byś uprzedziła swoich pracodawców.
Spojrzałam na niego wściekłym wzrokiem, a przynajmniej taką mam nadzieję, na co on jedynie wzruszył ramionami.
-Dochodzi wpół do siódmej, muszę niedługo wychodzić.. Może zjesz teraz ze mną śniadanie?
Pokiwałam na to jedynie głową i poszłam za nim do jadalni. Wolałam nie ryzykować tym, że znowu zgubiłabym się w tym ogromnym budynku.



Szedłem powoli, korytarzem opuszczonego domu, uważając by moja noga nie wpadła w jedną z wielu dziur, które zdobiły podłogę. Miejsce, w którym się znajdowałem niezaprzeczalnie musiało być kiedyś piękne. Ze ścian korytarza, zwisały pozostałości obrazów. Na jego końcu zauważyłem herb rodzinny, dobrze widoczny, pomimo tego, że dom ten przez kilka lat stał pusty. Otworzyłem jedne z wielu drzwi, czemu towarzyszyły seria skrzypnięć. Najciszej jak potrafiłem wszedłem do środka. Pokój, w którym się znalazłem zdawał się być w lepszym stanie niż reszta domu. Mimo tego, że starałem się być cicho, deski podłogowe zaskrzypiały pod naciskiem mojego ciała. Szybko podszedłem do łóżka, stojącego pod oknem. Mimo bliskości tego okna, obok łóżka stać musiała lampa, bo przez zaniedbane, pokryte kurzem szyby, wpadało niewiele światła.
Z kieszeni długiego płaszcza wyciągnąłem fiolkę z eliksirem, a następnie przykucnąłem obok łóżka.
Leżała na nim kobieta, której całe ciało było posiniaczone. Na opuchniętej wardze zastygły resztki krwi, a pod okiem utworzył się fioletowy siniak. Powoli, unosząc jej głowę wlewałem jej do ust po kilka kropli eliksiru. Lekko się zakrztusiła, ale już po chwili leżała z powrotem na poduszce, oddychając miarowo.
Zegar stojący na szafce pokazywał, ze jest już godzina ósma piętnaście. Za pół godziny powinienem podać jej kolejną dawkę eliksiru. Usiadłem w starym, zapadającym się fotelu i zapatrzyłem na kobietę. Przywoływała wszystkie wspomnienia, które chciałem jak najszybciej wyrzucić z mojej głowy, ale wiedziałem, że nie mam innego wyjścia niż robić to, co robię. Wolę nie myśleć o tym, co Hermiona zrobi, gdy się o tym dowie. Szczerze mówiąc lepiej by było, gdyby się o tym nie dowiedziała, ale z drugiej strony liczę na to, że już niedługo będę mógł jej o tym opowiedzieć. Kobieta przewróciła się na drugi bok. Słyszałem, że mamrotała coś przez sen, ale byłem zbyt zmęczony, by zastanawiać się, co takiego mówi. Wstałem i zgarnąwszy z regału pierwszą lepszą książkę, usiadłem wygodniej w fotelu i pogrążyłem się w lekturze.




3 komentarze:

  1. Dzisiaj znalazłam Twój blog, przez ,zupełny przypadek i zaczęłam czytać . Wciągnęło mnie, naprawdę świetnie piszesz, ten sen był taki realny.... I nie do końca rozumiem ostatni akapit kim była ta kobieta i czy tym mężczyzna był Draco, o co w tym chodzi czy Draco powie o liście i nowym zagrożeniu, w mojej głowie tyle pytań ;) mam nadzieje, ze niedługo poznam na nie odpowiedz :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo za takie pochwały! ;) Miło mi, że udało mi się Cię zainteresować, i mam nadzieję ,że w kolejnym rozdziale odnajdziesz odpowiedzi na swoje pytania oraz że Cię on nie rozczaruje.
      Pozdrawiam :)

      Usuń
  2. Chciałabym nominować Cię do Liebster Award :) Wszystkie informacje znajdziesz u mnie:http://kiedy-nie-mozesz-zyc-bez-wroga-dh.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html
    Buźka!
    Serafino.Ink,Heart.25

    OdpowiedzUsuń