Kilka dni później życie trójki
nastolatków wróciło do normy,po ostatniej wiadomości. Choć zewnętrznie wszystko
było w porządku, Hemiona czasem zastanawiała się, czy choć w małym stopni może
sobie wyobrazić, co oni czują.
Draco zamknął się w sobie,
rzadko się odzywał, mało jadł.Eliza w ciągu dnia radziła sobie trochę lepiej od
niego, ale co noc było słychać, jak płacze w poduszkę.
Gdy Hermiona obudziła się
pewnego chłodnego dnia, mniej-więcej w połowie października, poczuła, że w
niedługim czasie wydarzy się coś ważnego. Nie wiedziała jednak, co to takiego.
Jedząc śniadanie, tego dnia przygotowane prze Elizę , cały czas zastanawiała
się, co takie ważnego miało się wydarzyć, o czym zapomniała. Nie reagowała na
próby zwrócenia uwagi przez rodzeństwo, pogrążona w swoich myślach. W pewnym
momencie widelec, który trzymała, wypadł jej z ręki.
-Którego dzisiaj mamy?-
spytała patrząc na Elizę, ale odpowiedzi udzielił jej brat dziewczyny.
-Dwunasty października-
dziewczyny spojrzały na niego zaskoczone. Odkąd dowiedział się o śmierci matki
bardzo rzadko, wręcz nigdy nie odzywał się, gdy pytanie nie było skierowane bezpośrednio
do niego.
-Dwunasty października,
dwunasty października- powtarzała nagłos Hermiona. Zupełnie zapominając o
jedzeniu, wstała i zaczęła spacerować po namiocie, co udzieliło jej się zapewne
od Malfoya.
Cały czas mamrocząc pod nosem
datę , krążyła po pokoju.
Eliza i Draco patrzyli na nią,
dziewczyna zmartwiona,chłopak rozmyślają o tym, czy Miona może zwariowała.
-Wiem! Słuchajcie, jutro mamy
spotkać się z Harrym i Ronem.– powiedziała, po czym usiadła, zadowolona, że
doszła do tego, dlaczego ta data jest tak ważna.
-I właśnie dzisiaj to sobie
przypomniałaś!?- spytał Malfoy.
Hermiona spojrzała na niego.
Był wściekły.
-Ty, która wiedziała zawsze
wszystko, zapominasz o tak ważnych rzeczach? I dopiero dzisiaj Ci się
przypomniało . Ugh.. Pewnie nawet nie mamy zapasu Eliksiru Wielosokowego ..
-Było warto, zapomnieć. –
powiedziała Hermiona, ku zaskoczeniu dwójki Malfoyów- Witamy wśród żywych,
Panie Malfoy.
Na te słowa Malfoy może się
nie zaczerwienił, ale jego policzki poróżowiały.
-Eliksir Wielosokowy mam, ale
.. Wydaje mi się, że wystarczy tylko dla jednej osoby.
Uważam, że to Draco powinien
go wypić. Nie miej mi tego za złe- powiedziała, zwracając się w stronę Elizy-
Ale to właśnie na niego chłopcy rzucą Avadę, gdy tylko go zobaczą. Elizy nie
znają- powiedziała, gdy Malfoy chciał zaprotestować, więc będzie bezpieczna.
Zaufajcie mi, tak będzie najlepiej.
Eliza pokiwała głową, ale
Dracon nie wyglądał na przekonanego.
-Dobrze, skoro się zgadzacie,
to kto teraz pójdzie do tego mugolskiego miasteczka? Musimy zdobyć włos, dla
Malfoya.
-Myślę, że to ja powinienem
iść. Wolę nie zdawać się na Wasz gust.
-Uważasz, że mamy zły gust- spytała
Hermiona, mrużąc oczy.
-Niech pomyślę.. Tak, chyba
tak – po czym szybko wyszedł z namiotu, uprzednio rzucają tylko ‘Niedługo
wrócę’ .
Dracona nie było od godziny,
więc dziewczyny zaczęły się denerwować. Postanowiły jednak zrobić coś
sensownego, żeby za dużo nie myśleć.Przeglądały więc swoje rzeczy, dzieląc je
na te, które przydadzą się im jutro,oraz na te które nie będą im potrzebne.
Rzeczy potrzebne lądował w torebce Hermiony. Dziewczyny przypominały sobie
również zaklęcia, które w razie jakichkolwiek problemów mogą im się przydać.
Gdy wszystko miały już gotowe Hermiona wzięła się za przygotowanie obiadu, a
raczej kolacji, bo pora była dość późna. W połowie przygotowań do namiotu
wszedł jak zawsze dumny i wyniosły Malfoy, tym razem z uśmiechem na twarzy.
-Gdzieś Ty był!? – zaczęła
Eliza- Miałeś tylko wziąć włosy jakiegoś mugola i wrócić! A nie wałęsać się nie
wiadomo gdzie iii.. Co Ty w ogóle robiłeś!?- przerwała, bo od krzyku zabrakło
jej powietrza.
-Spotkałem koleżankę i
trochę.. porozmawialiśmy- powiedział Draco, nadal się uśmiechając.
Hermiona, która przeczuwała,
jak ta rozmowa mogła wyglądać,a przede wszystkim, do czego zdolna jest wściekła
Eliza, powiedziała :
-Kolacje macie gotową, ja nie
jestem głodna, więc zjedzcie sami, ja idę trzymać wartę.
Po wyjściu z namiotu Hermiony,
Eliza ponownie zaatakowała Dracona:
-Widzisz, co narobiłeś!
Przecież już wszystko zaczynało się Wam układać. Miałam wszystko przemyślane,
powinniście niedługo zostać parą, a Ty wyskakujesz nagle z tą ‘koleżanką’, co w
Ciebie wstąpiło?
-Miałaś wszystko przemyślane?
Co to w ogóle znaczy?Mieliśmy, nie mieliśmy, co to zmienia? W naszej sytuacji
liczy się tu i teraz, a jak wiesz, teraz nic między nami nie ma, więc
dlaczego niby mam rezygnować z innych dziewczyn ..
-Chyba raczej z przyjemności,
a nie z dziewczyn! Przecież Tobie nie zależy na tych dziewczynach. Ale baw się
nimi dalej, a w końcu,zapamiętaj to sobie, kiedyś Tobie zacznie zależeć, a
wtedy ta laska potraktuje Cię tak samo, jak Ty traktujesz te dziewczyny, i
zobaczysz, jak wtedy nie będziesz mógł się pozbierać! – po tych słowach wyszła
z namiotu, bo czuła, że jeśli tego nie zrobi, eksploduje.
-Mój brat to idiota-
powiedziała tylko, siadając obok Hermiony.
Tamta, na te słowa uśmiechnęła
się tylko smutno.
Następnego dnia, gdy byli już
gotowi do drogi, dopiero świtało. Hermiona spojrzała jeszcze raz na Malfoya,
który wypił już Eliksir Wielosokowy. Zamiast blondyna o stalowoniebieskich
oczach stał brunet, dość przystojny, o piwnych oczach.
-Gotowi? – spytała, po czym
dodała- Jeśli tak, to złapcie mnie za rękę.
-Powiesz nam, dokąd nas
zabierasz?- spytała Eliza.
Hermiona zawahała się.
-Dowiecie się za chwilę, w
każdym razie, myślę, że powinniśmy rzucić na siebie zaklęcie kameleona… Tak, to
chyba będzie dobre.Przebranie Malfoya uchroni go przed Harrym, ale nie przed
Śmierciożercami.
Po rzuceniu zaklęcia chwycili
rękę Hermiony i po krótkiej chwili czuli już szarpnięcie towarzyszące
teleportacji.
Znaleźli się przed domami na
ulicy Grimmuald Place. Hermiona rozejrzała się i stanęła przed złączeniem domów
z numerami 11 i 13.
Eliza i Draco stali
zaskoczeni, ale nic nie mówili . Po chwili, pojawił się kilkupiętrowy dom, taki
sam jak te znajdujące się obok niego. Drzwi do domu był zniszczone, w wielu
miejscach poodpadała farba. Klamka przy drzwiach wyglądała, jakby była
stworzona na kształt węża.
Hermiona ruszyła do drzwi i
skinęła na Malfoyów, by weszli za nią.
Po przekroczeniu progu
znaleźli się w długim, ciemnym,ponurym korytarzu. Jedyne światło, padało z
okrytego pajęczynami żyrandola podwieszonego pod sufitem, oraz staroświeckie
lampy gazowe, które biegły wzdłuż ścian. Ze ścian zerkały na nowo przybyłych
poczerniałe ze starości portrety.
Nagle coś dziwnego stało się z
ich językami i nie mogli nic powiedzieć, co więcej zaczęli się dusić. Gdy ich
języki znalazły się na swoim miejscu, Hermiona wyjąkała :
-Z-zaklęcie j-język w supeł!
Po chwili, znikąd przed
Hermioną i jej towarzyszami wyrosło mroczne widmo i zaczęło sunąc w ich stronę.
-Nie!- krzyknęła Hermiona,
choć nie wiedziała, czy to coś da– To nie my Cię zabiliśmy- na słowo
‘zabiliśmy’ widmo zniknęło.
Cała trójka odetchnęła z ulgą,
choć Malfoy nadal się trząsł.Nie zabił, ale miał zabić.. Ściągnęli z siebie
zaklęcie kameleona.
Nagle na schodach rozległ się
stukot, ktoś po nich zbiegał.Szybko chwycili różdżki.
-Kim jesteście?- krzyknęła
pierwsza osoba, która zbiegła po schodach i Hermiona rozpoznała Harry’ego.
Odetchnęła z ulgą. Nic mu się nie stało. Zaraz za nim znalazł się Ron.
-Hermiona Jean Granger, była
Gryfonka, znaleźliśmy się tutaj, ponieważ odkąd zmarł Albus Dumbledore jesteśmy
wszyscy strażnikami Zaklęcia Fideliusa. Ten dom należał kiedyś do Syriusza
Blacka, ale przepisał go Tobie.
-Dobrze, Hermiono. Cieszę się,
że Cię widzę i że nic Ci nie jest.
-A skąd mamy wiedzieć, że Wy
to naprawdę Potter i Weasley? –spytał Malfoy.
W jego włosach można było już
rozpoznać blond pasemka. Wydawało się, że Harry i Ron dopiero teraz zauważyli,
że Hermionie ktoś towarzyszy.
-Oh, rzeczywiście- powiedziała
Hermiona i wycelowała różdżkę w Harry’ego.
-Co wiesz o śmierci
Dumbledora?- spytała Harry’ego, nadal celując w niego różdżką.
Harry zacisnął pięści.
-Severus Snape, który do 5
roku uczył nas eliksirów, później był nauczycielem Obrony Przed Czarną Magią.
Faworyzował Ślizgonów, a nienawidził Gryfonów. Zabił Dumbledore’a na szczycie
wieży, a jedynymi tego świadkami byłem ja i dwójka Śmierciożerców.
Wiedziała, że to on, a teraz
była tego pewna. Uśmiechnęła się do niego, a on odwzajemnił uśmiech.
-Chodźcie za mną- powiedział,
a oni za nim poszli.
Wchodzili po schodach, przy
których na ścianach wisiał rząd wyschniętych, skurczonych głów skrzatów
domowych. Gdy tylko Eliza domyśliła się, na co patrzy, skrzywiła się i odsunęła
jak najdalej.
Weszli do pomieszczeniu, który
Hermiona uznała za salon.Pokój był długi i wysoki, z zielonymi ścianami
pokrytymi wyleniałymi gobelinami. W oknach wisiały długie zasłony, które
kiedyś, według Dracona musiały być zielone. Na podłodze leżał wyleniały i zakurzony
dywan. W pokoju znajdował się również kominek, obok którego stały oszklone
serwantki, pełne wielu drogocennych przedmiotów. Harry zaproponował im, żeby
usiedli i wskazał na kanapę i zapadnięty fotel, między którymi stał stolik.
-Opowiedz nam, co się z Tobą
działo.. Ale chcielibyśmy wiedzieć też, kim są Twoi towarzysze- powiedział
Harry.
Hermiona spojrzała na Elizę i
Dracona, na co ten drugi pokiwał głową.
-To jest Eliza .. Eliza
Malfoy- Harry i Ron spojrzeli na ni,jak na idiotkę- Tak, Ron – powiedziała widząc,
że chłopak chce coś powiedzieć-Siostra TEGO Malfoya.
-Ty chyba zgłupiałaś!-
krzyknął zdenerwowany Ron-sprowadzasz tu Jego siostrę i co Ty sobie myślałaś,
ze przyjmiemy ją z otwartymi ramionami, zapominając, jak przez sześć lat
jej braciszek niszczył nam życie, jak Tobie je niszczył!?
-Ron! A Ty w ogóle myślisz?
Ludzie się zmieniają, tak nawet Malfoy. TO jest jego siostra, a ten tam-
wskazała na Malfoya, który zaczął już przybierać swoją normalną postać –To
Malfoy- powiedziała z ironicznym uśmiechem.
-Ty chyba żartujesz!
-Nie, nie żartuję Ronaldzie. A
teraz może usiądziesz, wytłumaczę Ci, co chcemy zrobić, a później sobie
pójdziemy. I mam nadzieję, że więcej się nie spotkamy.
Wszyscy spojrzeli na nią
zaskoczeni.
-To ja, wysłuchasz mnie, czy
masz zamiar nadal tak wrzeszczeć?
Ron usiadł i już się nie
odzywał, a Hermiona zaczęła mówić.
Mówiła o wszystkim. O Draconie,
Elizie, Blaisie, horkruksach. Eliza i Draco powiedzieli wszystko, co
dowiedzieli się o Voldemorcie, a co mogło przydać się im w starciu z nim.
-To.. Bardzo miło z waszej
strony, że chcecie nam pomóc-zaczął Harry, ale nie wiedział, jak skończyć. Nie
chciał pomocy, a w szczególności nie chciał jej od Malfoyów. Bo gdyby przyjął
pomoc, nie byłoby to równoznaczne z tym, że nie podołał zadaniu?
-Ale chyba Wasza pomoc nie
będzie nam potrzebna- na te słowa spojrzeli na niego zaskoczeni.
-Tak sądzisz, Potter?- spytał
Malfoy- A ILE horkruksów udało Wam się zniszczyć?
-Taak, jakby to – tu Harry
spojrzał na Rona – W drugiej klasie zniszczyłem dziennik Riddle’a.. a
Dumbledore zniszczył pierścień..Hermiono!- wybuchnął nagle- My nawet nie wiemy
gdzie ich szukać, nie poradziliśmy sobie, nie wypełniliśmy zadania..
-Harry, spokojnie – w tej
chwili Hermiona czuła się, jakby znowu byli w Hogwarcie, jakby znowu byli
Świętą Trójcą- Uspokójmy się i pomyślmy logicznie.
-Jak już powiedział Harry- tu
spojrzała na Elizę i Dracona –Dwa horkruksy są już zniszczone: Pierścień
Marvolo Gaunta i Dziennik Toma Riddla. Musimy się dowiedzieć, co jest
pozostałymi horkruksami, według Dumbledore było ich sześć.
-My wiemy- zaczął Malfoy- że
horkruksy, to niekoniecznie przedmioty, które kiedyś należały do Toma Riddla.
Wręcz przeciwnie, on się tego wystrzegał. Sądzimy, że mogą to być przedmioty,
które kiedyś należały, do założycieli Hogwartu. Oczywiście, prócz Gryffindora-
tu spojrzał z uśmiechem na Hermionę.
-Niby dlaczego?- spytał
naiwnie Ron.
-Bo Tom Riddla’e, Weasley, był
przykładem normalnego Ślizgona, więc z reguły gardził Gryfonami, uważał ich za
nic nie wartych,myślisz, że mógłby cząstkę swojej duszy umieścić w przedmiocie
, który należał do założyciela domu, którego nie znosił? Czyli coś należącego
do Salazara Slytherina, Roweny Ravenclaw i Helgi Hufflepuff..
-Musimy tylko dowiedzieć się,
co to jest i będziemy mieli te horkruksy z głowy..
-Szóstym jest prawdopodobnie
Nagini- powiedział Potter na co Eliza i Draco skrzywili się.
-Hermiono nie powiedzieliśmy
Ci jeszcze, że wiemy już kim był R.A.B.
-Dopiero teraz to mówisz!?-
Hermiona z przejęcia wstała z kanapy- Kto to, ktoś kogo znamy?
-Chodź…Chodźcie za mną-
powiedział Potter. On tak samo , jaki Ron nie potrafił ukryć tego, że nie
podoba mu się, że są tu Malfoyowie.
Weszli za nim schodami, i
znaleźli się przed drzwiami z przyczepioną tabliczką:
Nie wchodzić
Bez wyraźnego
pozwolenia
Regulusa
Arkturusa Blacka
-Regulus.. Brat Syriusza!?-
spytała Hermiona spoglądając zszokowana na chłopaków.
Harry pokiwał głową.
-Hermiono, mogłabyś powiedzieć
nam o co w tym chodzi i jak ten Regulus, czy jak mu tam, może nam pomóc przy
horkruksach?
Harry i Ron spojrzeli na niego
wilkiem.
-Nie teraz, później Wam
wytłumaczę- powiedziała szybko Hermiona.
Jej myśli wirowały teraz szybko,
nie zwracała już prawie uwagi na to, co kto do niej mówi. Ledwo zauważyła, że
Potter coś powiedział i że wszyscy za nim idą. Sama ruszyła za nimi, ale nie
rejestrowała tego, co robi.
Nie weszli z powrotem do
salonu, ale weszli do pomieszczenia, w którym Hermiona rozpoznała kuchnię. Od
razu, kiedy się pojawili, zjawił się przy nich Stworek.
-Czego sobie pan życzy,
paniczu?- spytał Harry’ego.
Jednak gdy tylko zauważył, kto
mu towarzyszy, jego oczy się rozszerzyły. Po chwili, przy zdziwieniu młodych
czarodziei rzucił się na podłogę i zalał się łzami.
-S-Stworku, czy wszystko w
porządku?- spytał zaskoczony Harry.
-Oh- powiedziała tylko Eliza,
ale jej mina pokazywała, ze ledwo powstrzymuje się od śmiechu.
-P-panicz i p-panienka Malfoy
w domu mojej Pani – wyjąkał Stworek i wybuchnął płaczem.
Harry, Ron i Hermiona nadal
stali zdezorientowali, a Eliza i Draco tylko patrzyli na siebie i
powstrzymywali się od śmiechu.
Po kilku minutach Stworek
uspokoił się na tyle, żeby usiąść. Hermiona zauważyła wtedy na jego szyi
medalion Regulusa.
-Stowrek jest taaki
szczęśliwy, że państwo Malfoy chcieli Sworka oodwiedzić.
Nagle zerwał się z miejsca;
-Stworek przygotuje coś
dobrego do jedzenia, dobrze paniczu?- spytał zwracając się do Harry’ego.
-Oczywiście Stworku-
odpowiedział jego pan.
Stworek uszczęśliwiony zabrał
się do przygotowywania posiłku. Harry wskazał gościom krzesła przy stole, na
których wszyscy usiedli.
-Przeszukaliśmy cały pokój
Regulusa, a także Syriusza-zaczął Harry- Ale nie znaleźliśmy medalionu..
Sądzimy jednak, że może być gdzieś tutaj, przecież nie przeszukiwaliśmy całego
domu..
-Też tak uważam- teraz głos
zabrała Hermiona- Niezależnie od tego, czy chciał go w końcu zniszczyć, czy
nie, na pewno starał się go ukryć przed Voldemortem, prawda? Pamiętacie te
wszystkie okropieństwa, które na nas czyhały, kiedy byliśmy tu ostatnim razem?
Ten zegar, który wszystkich ostrzeliwał, te stare ciuchy, które próbowały
udusić Rona? To mogła być robota Regulusa… żeby nikt nie dotarł do skrytki z
medalionem.. chociaż wtedy nie zdawaliśmy sobie z tego s…s…sprawy.
-Hermiono?- spytał Harry –co
się stało?
Ale Hermiona nie odpowiadała,
pogrążona w swoich myślach.
Wszyscy patrzyli na nią
zaniepokojeni.
-Hermiono- Draco delikatnie
dotknął jej ramienia, co Ron skomentował jedynie przez ‘pfff’- wszystko w
porządku?
Po chwili Hermiona poczuła
dotyk, i spojrzała na niego.
-Pytałeś się o coś? –spytała
nieprzytomnie.
-Hermiono, wytłumaczysz nam,
co takiego odkryłaś?- spytał zdenerwowany Harry.
-Pamiętacie ten medalion? W
sekretarzyku, w salonie? Każdy z nas miał go w ręce, ale nie mogliśmy go
otworzyć i my..
Harry i Ron wciągnęli głośno
powietrze.
-I my go wyrzuciliśmy. – skończyła
Hermiona.
Eliza i Draco nie byli do
końca wtajemniczeni, ale nie byli też głupi, wiedzieli, co to oznacza.
-Stworek ukradł mnóstwo
rzeczy- powiedział nagle Harry- może wziął i medalion. Pójdę go spytać.
Po jego wyjściu z kuchni,
nagle zrobiło się cicho. Po chwili słyszeli lament i płacz Stworka. Hermiona
wstała, chcąc w jakiś sposób pomóc skrzatowi, ale Draco złapał ją za rękę.
-On sam sobie poradzi- syknął .
Hermiona rzuciła mu zdziwione
spojrzenie, które następnie przeniosła na Elizę.
Nie musiała pytać, czuli się
tu nieswojo. Wyrzucała sobie,że mogła to załatwić sama, ze nie musiała ich ze
sobą zabierać. Z drugiej strony wiedziała, ze nie puściliby jej samej.
-Stworek go wziął- nie
zauważyli kiedy Harry wrócił, ale po tych słowach wstąpiła w nich nadzieja.
Wiadomo, nadzieja matką głupich.
-Ale ktoś mu go ukradł.
-Kto? Komu mogło zależeć na
medalionie, przecież nie mógł być aż tyle wart!- powiedział Ron.
-Mundungus- szepnęła Hermiona.
Draco spojrzał na nią, nie
ukrywając zaskoczenia. Dopiero teraz spostrzegł, ze naprawdę ma do czynienia z
najmądrzejszą dziewczyną z Hogwartu.
-Tak, masz rację Hermiono-
powiedział Potter- Mundungus kradł tu wszystko, co uważał za wartościowe.
Wysłałem Stworka, żeby o odnalazł.Może nadal ma ten medalion.
Hermiona pokiwała tylko głową.
-Pamiętacie, że ten medalion
miał na wieczku literę ‘ S’ ..–spytała Hermiona.
-Czyli, że prawdopodobnie
należał do Salazara..- zakończył jej wypowiedź Harry.
-W takim razie- zaczęła
Hermiona i spojrzała po twarzach współtowarzyszy – My zajmiemy się przedmiotem,
który mógł należeć do Helgi Hufflepuff i Roweny Racenclaw. Oczywiście, jeśli Wy
wcześniej wpadniecie, co to może być, to to zniszczcie. A teraz .. Będzie
lepiej, jak już pójdziemy.
-Zaczekajcie chwilę-
powiedział Harry i zniknął za drzwiami.Po chwili wrócił z dwoma lusterkami, na
których widok Hermiona uśmiechnęła się szeroko.
-Jesteś genialny!- krzyknęła.
-Tak, wiem ale zawsze miło
słyszeć- powiedział Harry, na co Hermiona się zaśmiała, po czym dodał
poważniejszym tonem- dziękuję, że zdecydowaliście się nam pomóc, zwłaszcza, że
wiecie, jak to się może skończyć..
Eliza uśmiechnęła się do
Harry’ego,a Malfoy posłała w jego kierunku coś, co chyba miało być
uśmiechem.
Przy drzwiach Draco i Eliza
rzucili na siebie zaklęcie kameleona, ale Hermiona zwlekała. P chwili rzuciła
się na szyję, najpierw Ronowi, później Harry’emu .
-Uważajcie na siebie –
powiedziała i również rzuciła na siebie zaklęcie.
Na najwyższym stopniu schodów
odszukała rękę Dracona, którą mocno ścisnęła i po chwili czuła szarpnięcie
towarzyszące teleportacji. Po jej oczach, niepohamowanym strumieniem ciekły łzy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz