środa, 27 marca 2013

Rozdział 11.



 Kilka dni po spotkaniu z Harrym i Ronem, Hermiona nadal chodziła przybita. Spotkanie z byłymi przyjaciółmi sprawiło, że wróciły wszystkie wspomnienia.
Wiedziała jednak, że mają misję, dlatego starała się rzadko nich myśleć.
Niestety, jak na razie nie wiedzieli, co takiego mogło należeć do dwóch założycielek Hogwartu.
-Według tego, co Dumbledore powiedział kiedyś Harry’emu uważam, że przedmiotem należącym do Helgi mógł być puchar- w ten sposób Hermiona rozpoczęła pewnego wieczora rozmowę z Draconem. Eliza w tym czasie trzymała wartę.
-Ale to nie zmienia faktu, że nie wiemy, gdzie tego szukać.Przerabialiśmy to; omówiliśmy wszystkie miejsca, w których Czarny Pan był,przebywał, lub kogoś zamordował. A im dłużej omawiamy te wszystkie miejsca, tym bardziej nieprawdopodobne się one stają! No bo co wspólnego on miał niby z Bankiem Gringotta? Przecież pewnie nigdy tam nie był..
-Draco, musimy sprawdzić WSZYSTKIE podejrzenia, wszystkie.
-To co chcesz zrobić, wejść do Gringotta i powiedzieć, że chcesz przejrzeć wszystkie skrytki, bo uważasz, że Czarny Pan mógł coś tam ukryć? Bezsensu.
-To co, mam tu siedzieć i czekać, aż ktoś inny to wszystko zrobi? Wiesz co, niby nie chcesz już służyć Sam-Wiesz-Komu, ale nadal nazywasz go Czarnym Panem. Myślałam, że tak nazywają go tylko jego zwolennicy.. Czyli co, jak nam się nie uda i przypadkiem umrę, to wrócisz do niego?
-Zgłupiałaś!? To tak.. Tylko z przyzwyczajenia, ale proszę,mogę mówić na niego Sama-Wiesz-Kto, jeśli tak Ci zależy.
-Przepraszam- powiedziała Hermiona nagle nie patrząc na niego – Niepotrzebnie na Ciebie napadłam.
-Niepotrzebnie fakt- powiedział Draco- Ale wybaczam Ci. Znaj dobre serce chamskiego Casanovy- powiedział z uśmiechem.
Siedzieli chwilę w ciszy, Draco bawiąc się mugolską zapalniczką, którą znalazł u Hermiony a ona przeglądając książkę.
-Draco..? – spytała Hermiona cicho.
-Tak? –spytał chłopak nie odrywając wzroku od zapalniczki.
-Nie. Już nic – powiedziała, chowając głowę w książce.
Chłopak oderwał wreszcie wzrok od zapalniczki i przeniósł go na dziewczynę.
-Jeśli zaczęłaś, to skończ- powiedział.
-Ja chciałam tylko.. Czy Ty masz już.. Czy masz już Mroczny Znak? ..
Twarz chłopaka wykrzywiła się bólem.
-Przepraszam.. Nie powinnam była o to pytać. Pójdę zmienić Elizę.
-Nie, zaczekaj- powiedział, co sprawiło że dziewczyna obróciła się- Tak.. Tak, mam mroczny znak- mówił to wszystko nie patrząc na nią- Wiem, co możesz sobie myśleć, ale uwierz mi, nie jestem… Staram się nie być taki, jak mój ojciec. A już na pewno nie chce JEMU służyć. Wiem, że zachowuje się czasem tak, że wątpisz w moją zmianę, ale nie da się zmienić mnie od raz z osoby, którą byłem w taką osobę taką jak Ty czy Potter- swoją wypowiedź zakończył głośnym westchnieniem.
Hermiona patrzyła na niego przez dłuższą chwilę, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć.
Następnie wstała i nic nie mówiąc wyszła z namiotu.


Następny wieczór był tak zimny, że żadne z nich nie trzymało warty. Zimno przenikało ściany namiotu, a oni drżeli, choć poubierani byli wszystkie swetry i bluzy, jakie mieli. Chodź był dopiero październik, namiot pokryła już duża warstwa śniegu. W pewny momencie Hermiona zaproponowała, żeby się przenieśli, ale jej pomysł został odrzucony, postanowili więc poczekać, aż choć trochę się ociepli.
Czas, który mieli siedząc w namiocie, przeznaczyli na dalsze rozmyślania na temat horkruksów. W pewnej chwili Draco zamilkł. Po paru minutach ocknął się i ku zaskoczeniu obu dziewczyn, powiedział:
-Muszę porozmawiać z moim ojcem, albo Snape’em.
-Draco.?- spytała delikatnie Eliza, patrząc na niego- Dobrze się czujesz?
-Nie rozumiecie.. –powiedział Draco, lekko rozkojarzony.
-To nam to wytłumacz- powiedziała Hermiona, lekko zdenerwowana.
-Posłuchajcie, jeśli Czarny Pan komukolwiek powiedział coś o horkruksach, to pewnie był to ktoś, komu w jakimś stopniu ufał, więc pewnie to był Snape. Z drugiej strony, dopóki .. Nasz ojciec nie popadł w .. Niełaskę, to przecież był jednym z najbardziej oddanych mu sług.. Czarny Pan nie musiał mu mówić, ze to jest horkruks, pewnie powiedział coś w stylu, że jest to dla niego bardzo ważne, a on ma to chronić..
-Czy ja dobrze rozumiem?- przerwała mu Hermiona- Chcesz iść,spotkać się z tatusiem, powiedzieć mu’ Miło Cię widzieć, ale wiesz mam taką sprawę..’ A później spokojnie odejść?
-Popieram Hermionę. Jak Ty chcesz to załatwić.. Nie, to jest bezsensu. Zidiociałeś do końca!
-Nie! To może się udać- zaoponował Draco- A co, jeśli to jedyny sposób? Nie chcecie nawet wysłuchać mnie do końca, a już twierdzicie, że to głupi pomysł.
-Dobrze, Eliza uspokój się, a Ty mów.
-Mój plan jest prosty. Eliza to pewnie przeoczyła, ale 2 razy w miesiącu, dokładnie 2 i 20 każdego miesiąca nasz ojciec pojawia się na Pokątnej, żeby pójść do Borgina i Burkes’a. Wystarczy, że złapalibyśmy go wtedy i namówili do rozmowy.. Dno dobrze, może zaciągnęli siłą i zmusili, żeby nas wysłuchał. Wtedy spytam go o horkruksy, a jeśli nie będzie wiedział, to o coś związanego z założycielkami  Hogwartu.
-Ja chyba nadal nie widzę tej genialnej części tego planu, Draco- powiedziała sceptycznie Hermiona.
-Jeszcze się nie domyślacie? Posłuchajcie, odkąd pamiętam Snape uczył mnie legilimencji, więc jest to coś, co opanowałem bardzo dobrze.Gdy spytam się ojca o horkruksy, będę penetrował  jego umysł. Jestem prawie pewien, że on coś wie, a to że nie powie nie będzie niczym szczególnym. Ale wtedy na pewno o tym pomyśli, a my będziemy już wiedzieli- zakończył z triumfalnym uśmiechem.
Hermiona wciągnęła głośno powietrze i zaczęła myśleć o ty,czy ten plan ma szansę się udać; Eliza aż zaklaskała .
-Braciszku, jestem z Ciebie dumna- powiedziała z nieukrywanym podziwem Eliza- A Ty Hermiono, co o tym myślisz?
-Ryzykowne, bardzo ryzykowne- zaczęła Hermiona- Ale co jeśli Draco ma rację? Jeśli to jedyny sposób, żeby się czegoś dowiedzieć, to warto zaryzykować. Musimy się dokładnie do tego przygotować
Przez kolejne kilka dni starannie się przygotowywali. Przez długie godziny ćwiczyli wszystkie znane im zaklęcia. Co jakiś czas Hermionę dopadał wątpliwości, które jednak natychmiast znikały, przypominała sobie bowiem, że coś robić muszą, że nie mogą stać w miejscu, choćby to, co mieli zrobić, mogłoby być strasznie niebezpieczne. Podczas jednej z rozmów ustalili,że gdyby komuś stało się coś złego, gdyby dostał się w szpony Śmierciożerców,to reszta ma uciekać. Hermiona uważała, ze to bez sensu, bo była przekonana, że gdyby Elizie coś się stało, Draco na pewno by nie uciekł, ale nie powiedziała tego na głos.



Kilka dni później pogoda trochę się poprawiła, więc osiedlili się na osłoniętej od wiatru polance, niedaleko małego miasteczka.Dzięki podkradanym mieszkańcom miasteczka gazetom wiedzieli, jakim był dzień.Co jakiś czas pojawiały się wzmianki, o nagłych zniknięciach, śmierci wielu ludzi z nieustalonych przyczyn, wybuchach i innych sytuacjach, w których życie tracili niewinni mugole.
-Dla zabawy- odpowiedział Hermionie pewnego wieczoru, gdy ta czytając gazetę, w pewnym momencie rzuciła ją na ziemię i spytała się go wściekła, po co oni to robią.
-Dla zabawy?- spytała zaskoczona.
Draco na to pokiwał tylko głową z zasmuconą miną.
Mimo tych wszystkich przygotowań, mnóstwa czasu spędzonych na czytaniu książek, ćwiczeniu nowych zaklęć i robieniu innych potrzebnych rzeczy, Hermiona nie mogła nie zauważyć, że coś się zmienia.
Eliza rzadziej się odzywała, stała się przygaszona, smutna.Ona sama , coraz więcej czasu spędzała z Draconem, co więcej coraz lepiej czuła się w jego towarzystwie. Dużo rozmawiali, nie tylko na tematy dotyczące teraźniejszości, ale też o przeszłości. O przyszłości, jeśli taka ich czekała,bali się rozmawiać.



Hermiona śniła. Wiedziała o tym dobrze, wiedziała też, co w tym śnie ją czeka, bo ostatnio nawiedzał ją często. Choć wiedziała, jak się skończy ten sen i przede wszystkim, choć wiedziała, ze to sen, to nie potrafiła się obudzić. Szła więc po polanie, w stronę lasu gdy nagle usłyszała krzyk.Poruszyła się niespokojnie, bo ten krzyk nie był częścią jej snu. Poruszyła się jeszcze raz, a myśl, która przebiegła przez jej głowę sprawiła, że się obudziła. Usiadł na pryczy, a następnie szybko z niej wyskoczyła, chwyciła różdżkę i pobiegła tam, skąd słychać było krzyk- z pomieszczenia, w którym spała Eliza. Wpadła do niego w tym samym momencie, co Malfoy, oboje z uniesionymi różdżkami. Dopiero po chwili zorientowali się, że nie mają w kogo celować, a Eliza krzyczała dlatego, że śnił jej się koszmar, a nie dlatego, ze ktoś ją zaatakował.
Po chwili oboje opuścili różdżki i podeszli bliżej Elizy.
-Eliza..- zaczął Draco- Spokojnie to tylko sen, obudź się.-mówić to, delikatnie ją potrząsał.
Po chwili takich zabiegów jego siostra przestała krzyczeć i otworzyła oczy.
Przez chwilę spoglądała na Dracona i Hermionę, po czym wtuliła się w swojego brata i zaczęła płakać.
-T-to b-było straaszne.. Draco, proszę nie zostawiaj mnie dzisiaj samej, błagam!- po tych słowach jeszcze bardziej przytuliła się do niego. Cała się trzęsła.
-Nie zostawię.. Nie zostawimy Cię samej- po tych słowach Hermiona usiadła w małym fotelu, przy pryczy dziewczyny.
Patrzyła na nią, ze współczuciem. Nie wyglądała, jak zwykle.Ale patrząc na to z innej strony wiedziała, przecież zauważyła, że coś z nią jest nie tak. Spojrzała na nią po raz kolejny. Zdecydowanie zmizerniała,schudła, miała podkrążone oczy. A teraz, wystraszona snem, wyglądała jak mała,pięcioletnia dziewczynka.
Po kilku, a może kilkunastu minutach Hermiona odważyła się spytać Elizy:
-Eliza..? – zaczekała, aż dziewczyna przeniesie na nią wzroki dopiero wtedy kontynuowała – Czy pamiętasz, co Ci się śniło? A może śniło Ci się to już wcześniej?
Eliza rozpłakała się jeszcze bardziej, a Draco spojrzał na nią wściekłym wzrokiem. Jednak Hermiona, za tą wściekłością ujrzała jeszcze ból. Draco cierpiał.
-T-to było takie dziwne- odpowiedziała jej po pewnym czasie Eliza- Najpierw nasze dzieciństwo. Tak, jakbym wróciła do przeszłości. Tata krzyczący na mamę. Chwile, gdy ją bił… Czas, kiedy Draco obrywał Crucio, wciąż i wciąż, bez przerwy… I jak mnie bronił, przed wszystkim… A później ..Zobaczyłam.. – tu przerwała na chwilę, by otrzeć łzy i się uspokoić. 
Hermionie też łzy ciekł po policzkach, gdy wyobraziła sobie,jak mały Draco musiał cierpieć. I jak musiała cierpieć Eliza, gdy była zmuszona na to patrzeć i nie mogła nic zrobić, by mu pomów.
-A później…- ponowiła swoją opowieść Eliza-Później zobaczyłam, jak on… Morduje mamę- po tych słowach płakała przez kilka minut inie mogła się uspokoić. Hermiona zauważyła jedną, samotną łzę, która spłynęła po policzku chłopaka. Gdy zauważył, że Hermiona ją zauważyła udał, że to nic i odwrócił wzrok .
-Ale, ale … To nie koniec- powiedziała jeszcze Eliza-Później on zabił…Zabił… - zaniosła się spazmatycznym płaczem- Was ..
Hermiona i Draco popatrzyli na siebie. Później Hermiona wstała, usiadła na pryczy obok rodzeństwa i również przytuliła Elizę. Siostra Malfoya nie potrzebowała więcej, nie były jej potrzebne słowa. Bo słowa nie są tak ważne, jak czyny.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz