Ktoś ją wołał. Przewróciła się na drugi bok i
zacisnęła mocniej powieki sądząc, że to jej się śniło. Wołanie jednak nie
ustawało, więc wściekła otworzyła oczy. Jednak gdy zerknęła na pryczę obok
siebie zauważyła,że Eliza spokojnie śpi, a wołanie wydobywa się z.. jej
torebki?
Wstała więc, pomimo że jej ciało stawiało opór, i
podeszła do fotela, na którym leżała jej torebka. Otworzyła ją i wyjęła małe
lusterko, z którego spoglądała na nią twarz Harry’ego. Zaskoczona i
jednocześnie wystraszona tym, co mogło się wydarzyć, przetarła oczy.
-Harry, co się dzieje? Wszystko w porządku?-
spytała zdenerwowana. Jakąś częścią swojego mózgu zarejestrowała, że Eliza
również nie śpi, i że wstaje, jednak nie zwróciła na to większej uwagi.
-Nie, Hermiono, ale posłuchaj uważnie. Dzięki pomocy
Stworka i Zgredka udało nam się odnaleźć medalion!
Hermionę zamurowało. Usłyszała, jak Eliza głośno
wciągał powietrze.
-Jest tylko jeden problem, nie wiemy, jak go
zniszczysz,dlatego myślę, że powinniśmy się spotkać.
-Dobrze- odpowiedziała powoli Hermiona- jutro zjawimy się
na Grimmould Place i…
-Nie. Nie możecie.. Bo my.. Nie jesteśmy już tam, nie możemy przebywać
w tym domu, zrobiło się niebezpiecznie i ..
-Harry, co Ty opowiadasz?- krzyknęła Hermiona- Co
to znaczy NIEBEZPIECZNIE?
-Zapomniała jednak, ze Draco nadal śpi. Przypomniała sobie
o nim dopiero wtedy, gdy pojawił się w ich prowizorycznym pokoju.
-Granger, czy Ty naprawdę musisz się tak wydzierać w
środku nocy?
-och, bardzo przepraszam, łaskawy Panie-
powiedziała Hermiona wściekła na Malfoya, ale też na siebie, a na nim łatwiej
było jej się wyładować- Ale JA w przeciwieństwie do niektórych przejmuję się horkruksami
i chce je zniszczyć, niezależnie od pory- powiedziała, po czym znowu zwróciła
siędo Pottera.
-Dobrze, zostawmy wątek domu. Gdzie się spotkamy?
-Myślałem, że Ty coś zaproponujesz..- powiedział Harry
z zakłopotaną miną.
-Ughh.. Dobrze, to może jutro, na polanie, obok miejsca,
w którym odbywały się Mistrzostwa w Quidditch’a, dobrze? Mam nadzieję, że
jakoś się odnajdziemy..- powiedziała z wahaniem.
-Na pewno!- powiedział Harry z uśmiechem. Uśmiechem,
który tak dobrze znała, za którym tak bardzo tęskniła.
-To do zobaczenia. I.. uważajcie na siebie, dobrze?
-Mówisz, jak moja mama!- usłyszała jakby z oddali głos
Rona,co sprawiło, że uśmiechnęła się. – A to TY powinnaś na siebie uważać, w
końcu jesteś z dwojgiem Malfoy’ów, nic, tylko Ci współczuć i życzyć powodzenia!-ciągnął
chłopak.
-RON! Muszę już kończyć, zobaczymy się jutro.
-Ty też na siebie uważaj- to ostatnie zdanie usłyszała
od Harry’ego, zanim jego twarz zniknęła z jej lusterka.
-Wytłumaczy mi ktoś, co tu się dzieje?-
spytał zdezorientowany Malfoy.
Hermiona westchnęła, i zaczęła mu wszystko tłumaczyć.
Blais leżał na łóżku, w pokoju, w domu Malfoy’ów.
Niedawno został tu przeniesiony z zimnego, ciemnego więzienia. Mógł tu leżeć
tylko dzięki temu, że Czarny Pan uznał, że leżąc tym lochu chłopak się
marnował.Wcześniej mógł chociaż zastanawiać się nad tym, jak stamtąd uciec i co
robią jego przyjaciele. A teraz, leżąc w tym pokoju, nie miał na to siły, czuł
się tchórzem. Podwinął lewy rękaw szaty i spojrzał na Mroczny Znak na ręce, a
jego twarz wykrzywił grymas bólu i obrzydzenia do samego siebie. Ciągle słyszał
słowa Voldemorta, które wypowiadał chwilę po jego naznaczeniu;’ Już teraz mogę
powiedzieć Ci o Twoim pierwszym zadaniu. Nie musisz się martwić o swoich
przyjaciół, już niedługo się tu znajdą.. Taak, już niedługo.. A wtedy Ty
dostąpisz tego zaszczytu i będziesz mógł ich zabić..’ Dobrze pamiętał również
swoje przerażenie i śmiech Voldemorta. Czarny Pan cieszył się, że go pogrąży.
Blais wiedział, że albo zdradzi i zabije swoich przyjaciół, albo sam zginie.
Chłopak wiedział też, żeto co mówił Voldemort, że oni niedługo się tu znajdą,
że to prawda. On zawsze wiedział. I zawsze miał rację.
Ginny Weasley przemierzała korytarze Hogwartu, by dostać
się do gabinetu Snape’a, aktualnego dyrektora tej szkoły. Zastanawiała się o
co chodzi, bo przecież ostatnio nic złego nie zrobiła. Chyba, że.. No,
ale dyrektor nie mógł się dowiedzieć, że to ona jest odpowiedzialna za napisanie
na ścianie ‘Gwardia Dumbledore’a nadal przyjmuje ochotników’. Nie mógł,
prawda?Albo, że to ona i Neville uwolnili tego małego pierwszaka, który był przykuty łańcuchami
przez Filcha, bo odmówił rzucenia Crutiatusa na swojego przyjaciela?Idąc
rozglądała się i przyglądała murom starego zamczyska. Wszystko takie stare, tak
bardzo znajome, a jednak tak bardzo inne. Na korytarzach nie byłojuż słychać
uczniów, bo o tej godzinie wszyscy musieli już być w swoich
dormitoriach.Szkoła, do której teraz uczęszczała już nie była tą samą szkołą,
co rok temu.Bo choć już wtedy wiedziano, że Voldemort powrócił, to w szkole
nadal władzę sprawował Dumbledore.. Silny czarodziej, a jednak został pokonany.
Czy Harry da sobie radę, skoro nie dał rady czarodziej tak wielki? Ginny owinęła
się bardziej szatą, bowiem zrobiło jej się zimno, chociaż chyba bardziej
wynikało to z jej przerażenia, niż z faktu, że w zamku panował przejmujący chłód.
Gdy dotarła do wejścia do gabinetu dyrektora wypowiedziała ze wstrętem
hasło:„czysta krew”.
W tak dobrze znanym jej gabinecie, wciąż nie mogła
się przyzwyczaić, że w miejscu, gdzie zawsze mogła spotkać Dumbledore’a,
którego oczy patrzyły ciepło, a czasem prześwietlały na wylot, jakby znając
każdą myśl człowieka, siedzi mężczyzna o tłustych, czarnych włosach, i oczach
takiego samego koloru, z których nic nie dało się wyczytać.
-Witam, Panie profesorze- powiedziała cicho Ginny,
która mimo wszystko, bardzo się bała.
-Usiądź, Weasley- powiedział od razu Snape- nie wezwałem
Cię tu, aby odbyć towarzyską rozmowę. Czy wiesz, co dzieje się z Twoim
bratem?-spytał, próbując odczytać myśli Ginny, przeniknąć do jej umysłu. Nie
doceniał jednak tego, czego w czasie ostatnich wakacji nauczyli ją Harry i Ron.
-A o którego brata Panu profesorowi chodzi? Bo mam
pięciu-powiedziała, na co portret Dumbledore’a zareagował śmiechem.
-O Rona, Rona Weasley’a. Co się z nim dzieje?
-Przecież Pan profesor wie, że leży w domu, chory..
-Może ludzie w ministerstwie uwierzyli w tą bajeczkę,
Weasley,ale ja wiem, że to nie prawda, a Twój brat jest z Potter’em.
Ginny stała chwilę, nie wiedząc, co powiedzieć.
-To nieprawda, mój brat..
-Twój brat jest z Potterem, to już chyba sobie
wyjaśniliśmy.Jeśli będziesz chciała.. porozmawiać i powiedzieć więcej, wróć tu.
A teraz możesz już iść.
Ginny oniemiała, wyszła z gabinetu i wróciła do swojego
dormitorium.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz