środa, 27 marca 2013

Rozdział 9.


Dziewczyna siedziała skulona obok wejścia do namiotu.Płakała. Draco zaczął się zastanawiać, czy się nie wycofać, ale stwierdził, że to byłoby tchórzostwo. To była prawda nie lubił płaczących kobiet, bo nigdy nie wiedział co robić w takiej sytuacji.
Podszedł do niej cicho i zarzucił na nią swoją bluzę.
-Pomyślałem, że pewnie jest Ci zimno.
Dziewczyna pokiwała głową i starła łzy z policzków.
-Dlaczego płaczesz?- spytał dziewczynę.
-A co Ciebie to interesuje? Powinieneś przejmować się teraz swoją siostrą i przyjacielem.
-Przejmuje się, ale to nie znaczy, że przy tym nie mogę przejmować się Tobą.
Hermiona spojrzała na niego zaskoczona.
-To powiesz mi, dlaczego płaczesz?
-Nie sądziłam, że kiedyś będę się zwierzała swojemu największemu wrogowi.
-Uważasz mnie za wroga?- spytał nie mile zaskoczony.
-Eh, to chyba jednak nie chcesz się dowiedzieć, dlaczego płaczę?
-Chcę, ale też chcę wiedzieć jakimi uczuciami mnie darzysz.
-To chyba nie jest najlepszy czas na deklarację uczuć,Malfoy.
-Kolejna zmiana frontu, znowu jest Malfoy? A poza tym, kiedy będzie lepszy czas? Jutro możemy być martwi.
Dziewczyna zadrżała. Draco wystraszył się, że być może znowu zacznie płakać.
-Hej, ja tylko tak powiedziałem..
-Nie musisz się przejmować. Decydując się na tą wyprawę dobrze wiedziałam, co mi grozi, nie musisz się martwić.
-Ale się martwię- powiedział cicho, przekonany, że Gryfonka go nie słyszy. Ona jednak słyszała.
-To jak, powiesz mi, co Ci jest? – spytał po raz kolejny.
-Dlaczego nie możesz po prostu odpuścić? Kiedyś nawet byś się mną nie przejął, gdybym płakała, co więcej, pewnie byś robił wszystko, by jeszcze bardziej mnie dobić, a teraz..
-Mówiłem Ci przecież, że się zmieniłem.
Dziewczyna pokręciła głową.
-Więc jak.. ? – Malfoy nie chciał dać za wygraną.
-Uparty jesteś.. Ale dobrze, powiem. Pierwszy raz od .. Od wielu, wielu lat czuję się taka.. Samotna. Niechciana. Nie mam przyjaciół, z którymi mogłabym się skontaktować, moja rodzina jest daleko stąd, nawet nie wiem, czy jeszcze żyje..- Miona zacisnęła pięści z bezsilności.
-Jestem sama. Teraz dopiero wiem, co to znaczy.
-Nie jesteś  sama,jestem ja, Eliza..- zaczął Malfoy, ale przerwał, bo dziewczyna zaczęła energicznie kręcić głową.
-Nie chodzi o samotność w tym sensie.. Wy jesteście razem,kochacie się, a ja..
-A Ty jesteś z nami. I powtórzę NIE JESTEŚ sama. Czy myślisz, że gdyby mnie i Zabiniemu na Tobie nie zależało to wzięlibyśmy Cię?
Hermiona podniosła wzrok i spojrzała Draconowi prosto w oczy.
-Zależy Ci na mnie?- spytała, patrząc na niego roziskrzonymi oczami.
Malfoy nie odpowiedział, tylko odwrócił wzrok, wstał i udał się do namiotu, wcześniej rzucając tylko ‘Niedługo Cię zmienię’.
Pozostawił dziewczynę z jeszcze większym mętlikiem w głowię,niż ten, który miała wcześniej.


Pół godziny później , gdy ochłonął na tyle, by móc normalnie rozmawiać z Hermioną, przyszedł, by ją zmienić. Dziewczyna bowiem, senna ledwo trzymała się na nogach.
Podniosła się i minęła chłopaka, bez słowa. Zaskoczony,spojrzał na nią, ale szybko domyślił się, że jest tak zmęczona, że nie miałaby siły sklecić sensownego zdania.
Usiadł na ziemi, przyciągnął do siebie słoik, w którym wcześniej Hermiona wyczarowała płomienie, by mogli się ogrzać i zaczął rozmyślać.
Myślał o przeszłości, która nie była dla niego zbyt szczęśliwa. Wieczne kłótnie, wyzwiska, brak miłość i akceptacji, wszystko to odbijało się na jego życiu. Przeszłość pozostawiała ślady na zawsze. Choć miała już nigdy nie wrócić, jej cień będzie odbijał się w przyszłości.
Przyszłości? Czy będzie jakaś przyszłość? Na to pytanie nie potrafił sobie odpowiedzieć.
Na chwilę stracił wątek, przypomniał sobie bowiem o Hermionie. Sam nie wiedział, jak w krótkim czasie osoba, którą nienawidził może stać się kimś bardzo ważnym. Nie, nie kochał jej, po prostu nie wyobrażał sobie życia bez niej. Tylko, czy to czasem nie jest miłość?


Blais Zabini leżał na podłodze, przed Czarnym Panem. Chodź powiedział już wszystko, oczywiście dopiero po podaniu mu Veritaserum,  Voldemort musiał się nas nim poznęcać.Musiał ponieść karę za nieposłuszeństwo.
-P-panie moje dzieci..
-Milcz, Narcyzo! Wiemy już wszystko . Twoje dzieci okazały lekceważenie, nie są godne by dołączyć do moich szeregów. Wiecie, co to oznacza.
-Nie, proszę, nie moje dzieci!
-Dość! Sama tego chciałaś, głupia! Avada Kedavra!
Po tych słowach Narcyza Malfoy padła martwa na posadzkę i ucichł jej szloch. Bo śmierć niesie ze sobą absolutną ciszę.


Hermionę obudził hałas. Ktoś w pomieszczeniu obok stukał i pukał różnymi przedmiotami. Była głodna, nie wyspana, wszystko ją bolało od niewygodnej pryczy. Po chwili użalania się nad sobą dziewczyna wstała i chwyciła bluzę Dracona, chcąc mu ją oddać. Po chwili jednak zarzuciła ją na siebie i powąchała, chcąc sprawdzić czy naprawdę tak cudownie pachnie, czy to był tylko senny majak. Okazało się, że to nie był sen, bluza wydzielała cudowny zapach. Po chwili Hermiona skarciła samą siebie, za chwilę głupiej słabostki i postanowiła wyjść z małego pomieszczenia, które pełniło teraz funkcję jej pokoju. Gdy wyszła zobaczyła Dracona pochylonego nad patelnią. Po chwili chłopak odwrócił się i zauważyła, że przygotował jajecznicę. Uśmiechnęła się,bo nie sądziła, że arystokrata, któremu cały czas usługiwały skrzaty domowe będzie umiał  przyrządzić coś dojedzenia.
-Jak się spało?- spytał z uśmiechem, zauważył bowiem, że dziewczyna się uśmiechnęła. A poza tym, miała na sobie jego bluzę.
Hermiona przyjrzała mu się. Miał na sobie zwykłe dżinsy, a jego podkoszulek, stanowczo za lekki na tak chłodną pogodę, jaka panowała,ukazywał umięśniony tors chłopaka.
-Bywało lepiej. – odpowiedziała i przeciągnęła się. –Wszystko mnie boli.
-Na to znajdzie się sposób- powiedział chłopak i uśmiechnął się łobuzersko – Najpierw śniadanie, a później mogę zrobić Ci masaż..
-Ty, Casanova uważaj, bo śniadanie Ci się spali- powiedziała jego siostra, która właśnie weszła do namiotu- Jestem strasznie głodna, a do tego zmarzłam- pożaliła się.
-Nie tylko Ty- powiedział Dracon i spojrzał wilkiem na siostrę, na co ona zareagowała śmiechem.
-To co dla nas przygotowałeś- spytała Hermiona, nadal wtulona w bluzę chłopaka.
-A nie widać?- spytał Malfoy z uśmiechem- Macie dzisiaj zaszczyt zjeść śniadanie przygotowane przez najprzystojniejszego,najinteligentniejszego chłopaka, a do tego..
-A do tego kretyna – skończyła Eliza- Dawaj to śniadanie, bo umieram z głodu.
Po spróbowaniu dziewczyny musiały przyznać, ze danie Malfoya nadawało się do jedzenia.
-Nie wiem, jak Ty Hermiono- zaczęła Eliza, gdy skończyli posiłek – Ale ja uważam, że mój braciszek przeszmuglował tutaj skrzata domowego.
-Tak myślisz? – Hermiona udała zamyśloną- Chociaż myślę, że powinnyśmy się cieszyć. Wiesz, jesteśmy w jednym namiocie z najprzystojniejszym, najinteligentniejszym i oczywiście najskromniejszym chłopakiem, jaki kiedykolwiek przekroczył próg Hogwartu. – dziewczyna idealnie naśladowała wyniosły ton głosu Malfoya, więc chwilę później dziewczyny wybuchnęły śmiechem. Draco, udając obrażonego powiedział im, że następny posiłek przygotują one, a wtedy on będzie się z nich nabijał. Za to stwierdzenie musiał uciekać przed patelnią, która fruwała dzięki Hermionie po wnętrzu namiotu.


Kilka dni później to Hermiona miała przygotować posiłek.Znajdowali się wtedy na polanie, niedaleko małego miasteczka, do którego udała się właśnie Hermiona, by wrócić z czymś do jedzenia. Draco i Eliza myśleli tymczasem, jak najlepiej będzie się zamaskować podczas spotkania z Potterem. W pewnej chwili do namiotu wpadła roztrzęsiona Hermiona.
-Co się stało? – spytała od razu Eliza.
Miona pokręciła głową, usiadła w fotelu i zaczęła.
-Nie możemy tutaj dłużej zostać, wszędzie są dementorzy!
-To na co czekamy? Zbierajmy się- powiedział Draco, ale Hermiona złapała go za rękę.
-Poczekaj. To nie wszystko- powiedziała z pewnym wahaniem.
-Coś się jeszcze stało? Ktoś Cię skrzywdził- spytała Eliza,na co Hermiona pokręciła głową, a w jej oczach pojawiło się zmieszanie, ale i łzy.
-Przeczytajcie to- powiedziała i rzuciła w nich Prorokiem Codziennym, który udało jej się podkraść od pewnego łysego czarodzieja.
Rodzeństwo zerknęło na pierwszą stronę gazety i zamarło, bo tytuł głosił:

"NARCYZA MAFLOY NIE ŻYJE!
Tą szokująca dla wielu osób wiadomość Prorok Codzienny przekazuje Wam jako pierwszy! Ciało kobiety zostało odnalezione wczoraj, przez Mugola, który łowił ryby nad jeziorem. Po wstępnej sekcji okazało się, że ciało kobiety nawet po śmierci nie mogło zostać pozostawione w spokoju. Było wielokrotnie traktowane różnymi zaklęciami, które używane są głównie przez Śmierciożerców. Ciało Narcyzy Malfoy było zmasakrowane do tego stopnia, że dopóki nie przeprowadzono sekcji zwłok, nikt nie był pewny, czyje to ciało.
Kobieta została zamordowana przez zaklęcie Avada Kedavra,prawdopodobnie w ramach porachunków wśród Śmierciożerców.
Niestety, mimo usilnych starań nie udało nam się porozmawiać z Lucjuszem Malfoyem, ani z żadnym z dzieci państwa Malfoy.
W imieniu całej redakcji Proroka Codziennego chcemy złożyć im szczere kondolencje, z wyrazami współczucia.
Obiecujemy, że Prorok nie poprzestanie na tych informacjach i gdy tylko się czegoś dowiemy, nasi czytelnicy dowiedzą się o tym jako pierwsi."

Eliza i Draco skończyli czytać w tym samym momencie. Chłopak rzucił gazetą i wybiegł z namiotu, a jego siostra usiadł na fotelu i schowała twarz w dłonie.
Hermiona była rozdarta,nie wiedziała, co robić. Nie chciała im przeszkadzać, wiedziała, że muszą sami uporać się ze świadomością, że ich matka nie żyje, ale nie chciała ich zostawić.
Podeszła do Elizy i lekko ją objęła.
Dziewczyna odciągnęła dłonie od twarzy, a nawet pozwoliła sobie na lekki uśmiech, przez łzy.–Przepraszam, Hermiono, ale chciałabym zostać sama – powiedziała cicho.
Miona pokiwała głową i wstała , z zamiarem oddalenia się od swoich towarzyszy, by mogli w spokoju pozbierać swoje myśli, ale zatrzymała ją Eliza.
-Myślę, ze Draco się ucieszy, jeśli teraz z nim będziesz. Nie lubi samotności.
Hermiona nie do końca wiedziała, czy dobrze robi, ale wyszła, żeby poszukać Malfoya.

Znalazła go niedaleko małego strumienia. Po jego policzkach ciekły łzy. Jeszcze nigdy nie widziała,żeby Draco coś tak przeżywał . Bez słowa podeszła do niego i dotknęła jego ramienia. Nie odzywała się. Nie musiała. Obojgu wystarczała sama obecność. Sam fakt, że byli razem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz