Dziewczyna
siedziała skulona obok wejścia do namiotu.Płakała. Draco zaczął się
zastanawiać, czy się nie wycofać, ale stwierdził, że to byłoby tchórzostwo. To
była prawda nie lubił płaczących kobiet, bo nigdy nie wiedział co robić w
takiej sytuacji.
Podszedł do niej
cicho i zarzucił na nią swoją bluzę.
-Pomyślałem, że
pewnie jest Ci zimno.
Dziewczyna
pokiwała głową i starła łzy z policzków.
-Dlaczego
płaczesz?- spytał dziewczynę.
-A co Ciebie to
interesuje? Powinieneś przejmować się teraz swoją siostrą i przyjacielem.
-Przejmuje się,
ale to nie znaczy, że przy tym nie mogę przejmować się Tobą.
Hermiona
spojrzała na niego zaskoczona.
-To powiesz mi,
dlaczego płaczesz?
-Nie sądziłam, że
kiedyś będę się zwierzała swojemu największemu wrogowi.
-Uważasz mnie za
wroga?- spytał nie mile zaskoczony.
-Eh, to chyba
jednak nie chcesz się dowiedzieć, dlaczego płaczę?
-Chcę, ale też
chcę wiedzieć jakimi uczuciami mnie darzysz.
-To chyba nie
jest najlepszy czas na deklarację uczuć,Malfoy.
-Kolejna zmiana
frontu, znowu jest Malfoy? A poza tym, kiedy będzie lepszy czas? Jutro możemy
być martwi.
Dziewczyna
zadrżała. Draco wystraszył się, że być może znowu zacznie płakać.
-Hej, ja tylko
tak powiedziałem..
-Nie musisz się
przejmować. Decydując się na tą wyprawę dobrze wiedziałam, co mi grozi, nie
musisz się martwić.
-Ale się martwię-
powiedział cicho, przekonany, że Gryfonka go nie słyszy. Ona jednak słyszała.
-To jak, powiesz
mi, co Ci jest? – spytał po raz kolejny.
-Dlaczego nie
możesz po prostu odpuścić? Kiedyś nawet byś się mną nie przejął, gdybym
płakała, co więcej, pewnie byś robił wszystko, by jeszcze bardziej mnie dobić,
a teraz..
-Mówiłem Ci
przecież, że się zmieniłem.
Dziewczyna
pokręciła głową.
-Więc jak.. ? –
Malfoy nie chciał dać za wygraną.
-Uparty jesteś..
Ale dobrze, powiem. Pierwszy raz od .. Od wielu, wielu lat czuję się taka..
Samotna. Niechciana. Nie mam przyjaciół, z którymi mogłabym się skontaktować,
moja rodzina jest daleko stąd, nawet nie wiem, czy jeszcze żyje..- Miona
zacisnęła pięści z bezsilności.
-Jestem sama.
Teraz dopiero wiem, co to znaczy.
-Nie jesteś
sama,jestem ja, Eliza..- zaczął Malfoy, ale przerwał, bo dziewczyna zaczęła
energicznie kręcić głową.
-Nie chodzi o
samotność w tym sensie.. Wy jesteście razem,kochacie się, a ja..
-A Ty jesteś z
nami. I powtórzę NIE JESTEŚ sama. Czy myślisz, że gdyby mnie i Zabiniemu na
Tobie nie zależało to wzięlibyśmy Cię?
Hermiona
podniosła wzrok i spojrzała Draconowi prosto w oczy.
-Zależy Ci na
mnie?- spytała, patrząc na niego roziskrzonymi oczami.
Malfoy nie odpowiedział,
tylko odwrócił wzrok, wstał i udał się do namiotu, wcześniej rzucając tylko
‘Niedługo Cię zmienię’.
Pozostawił
dziewczynę z jeszcze większym mętlikiem w głowię,niż ten, który miała
wcześniej.
Pół godziny
później , gdy ochłonął na tyle, by móc normalnie rozmawiać z Hermioną,
przyszedł, by ją zmienić. Dziewczyna bowiem, senna ledwo trzymała się na
nogach.
Podniosła się i
minęła chłopaka, bez słowa. Zaskoczony,spojrzał na nią, ale szybko domyślił
się, że jest tak zmęczona, że nie miałaby siły sklecić sensownego zdania.
Usiadł na ziemi,
przyciągnął do siebie słoik, w którym wcześniej Hermiona wyczarowała płomienie,
by mogli się ogrzać i zaczął rozmyślać.
Myślał o
przeszłości, która nie była dla niego zbyt szczęśliwa. Wieczne kłótnie,
wyzwiska, brak miłość i akceptacji, wszystko to odbijało się na jego życiu.
Przeszłość pozostawiała ślady na zawsze. Choć miała już nigdy nie wrócić, jej
cień będzie odbijał się w przyszłości.
Przyszłości? Czy
będzie jakaś przyszłość? Na to pytanie nie potrafił sobie odpowiedzieć.
Na chwilę stracił
wątek, przypomniał sobie bowiem o Hermionie. Sam nie wiedział, jak w krótkim
czasie osoba, którą nienawidził może stać się kimś bardzo ważnym. Nie, nie
kochał jej, po prostu nie wyobrażał sobie życia bez niej. Tylko, czy to czasem
nie jest miłość?
Blais Zabini
leżał na podłodze, przed Czarnym Panem. Chodź powiedział już wszystko,
oczywiście dopiero po podaniu mu Veritaserum, Voldemort musiał się nas
nim poznęcać.Musiał ponieść karę za nieposłuszeństwo.
-P-panie moje
dzieci..
-Milcz, Narcyzo!
Wiemy już wszystko . Twoje dzieci okazały lekceważenie, nie są godne by
dołączyć do moich szeregów. Wiecie, co to oznacza.
-Nie, proszę, nie
moje dzieci!
-Dość! Sama tego
chciałaś, głupia! Avada Kedavra!
Po tych słowach
Narcyza Malfoy padła martwa na posadzkę i ucichł jej szloch. Bo śmierć niesie
ze sobą absolutną ciszę.
Hermionę obudził
hałas. Ktoś w pomieszczeniu obok stukał i pukał różnymi przedmiotami. Była
głodna, nie wyspana, wszystko ją bolało od niewygodnej pryczy. Po chwili użalania
się nad sobą dziewczyna wstała i chwyciła bluzę Dracona, chcąc mu ją oddać. Po
chwili jednak zarzuciła ją na siebie i powąchała, chcąc sprawdzić czy naprawdę
tak cudownie pachnie, czy to był tylko senny majak. Okazało się, że to nie był
sen, bluza wydzielała cudowny zapach. Po chwili Hermiona skarciła samą siebie,
za chwilę głupiej słabostki i postanowiła wyjść z małego pomieszczenia, które
pełniło teraz funkcję jej pokoju. Gdy wyszła zobaczyła Dracona pochylonego nad
patelnią. Po chwili chłopak odwrócił się i zauważyła, że przygotował
jajecznicę. Uśmiechnęła się,bo nie sądziła, że arystokrata, któremu cały czas
usługiwały skrzaty domowe będzie umiał przyrządzić coś dojedzenia.
-Jak się spało?-
spytał z uśmiechem, zauważył bowiem, że dziewczyna się uśmiechnęła. A poza tym,
miała na sobie jego bluzę.
Hermiona
przyjrzała mu się. Miał na sobie zwykłe dżinsy, a jego podkoszulek, stanowczo
za lekki na tak chłodną pogodę, jaka panowała,ukazywał umięśniony tors
chłopaka.
-Bywało lepiej. –
odpowiedziała i przeciągnęła się. –Wszystko mnie boli.
-Na to znajdzie
się sposób- powiedział chłopak i uśmiechnął się łobuzersko – Najpierw
śniadanie, a później mogę zrobić Ci masaż..
-Ty, Casanova
uważaj, bo śniadanie Ci się spali- powiedziała jego siostra, która właśnie weszła
do namiotu- Jestem strasznie głodna, a do tego zmarzłam- pożaliła się.
-Nie tylko Ty-
powiedział Dracon i spojrzał wilkiem na siostrę, na co ona zareagowała
śmiechem.
-To co dla nas
przygotowałeś- spytała Hermiona, nadal wtulona w bluzę chłopaka.
-A nie widać?-
spytał Malfoy z uśmiechem- Macie dzisiaj zaszczyt zjeść śniadanie przygotowane
przez najprzystojniejszego,najinteligentniejszego chłopaka, a do tego..
-A do tego
kretyna – skończyła Eliza- Dawaj to śniadanie, bo umieram z głodu.
Po spróbowaniu dziewczyny
musiały przyznać, ze danie Malfoya nadawało się do jedzenia.
-Nie wiem, jak Ty
Hermiono- zaczęła Eliza, gdy skończyli posiłek – Ale ja uważam, że mój
braciszek przeszmuglował tutaj skrzata domowego.
-Tak myślisz? –
Hermiona udała zamyśloną- Chociaż myślę, że powinnyśmy się cieszyć. Wiesz,
jesteśmy w jednym namiocie z najprzystojniejszym, najinteligentniejszym i
oczywiście najskromniejszym chłopakiem, jaki kiedykolwiek przekroczył próg
Hogwartu. – dziewczyna idealnie naśladowała wyniosły ton głosu Malfoya, więc
chwilę później dziewczyny wybuchnęły śmiechem. Draco, udając obrażonego
powiedział im, że następny posiłek przygotują one, a wtedy on będzie się z nich
nabijał. Za to stwierdzenie musiał uciekać przed patelnią, która fruwała dzięki
Hermionie po wnętrzu namiotu.
Kilka dni później
to Hermiona miała przygotować posiłek.Znajdowali się wtedy na polanie,
niedaleko małego miasteczka, do którego udała się właśnie Hermiona, by wrócić z
czymś do jedzenia. Draco i Eliza myśleli tymczasem, jak najlepiej będzie się
zamaskować podczas spotkania z Potterem. W pewnej chwili do namiotu wpadła
roztrzęsiona Hermiona.
-Co się stało? –
spytała od razu Eliza.
Miona pokręciła
głową, usiadła w fotelu i zaczęła.
-Nie możemy tutaj
dłużej zostać, wszędzie są dementorzy!
-To na co
czekamy? Zbierajmy się- powiedział Draco, ale Hermiona złapała go za rękę.
-Poczekaj. To nie
wszystko- powiedziała z pewnym wahaniem.
-Coś się jeszcze
stało? Ktoś Cię skrzywdził- spytała Eliza,na co Hermiona pokręciła głową, a w
jej oczach pojawiło się zmieszanie, ale i łzy.
-Przeczytajcie
to- powiedziała i rzuciła w nich Prorokiem Codziennym, który udało jej się
podkraść od pewnego łysego czarodzieja.
Rodzeństwo
zerknęło na pierwszą stronę gazety i zamarło, bo tytuł głosił:
"NARCYZA MAFLOY
NIE ŻYJE!
Tą szokująca dla wielu osób wiadomość Prorok Codzienny przekazuje Wam
jako pierwszy! Ciało kobiety zostało odnalezione wczoraj, przez Mugola, który
łowił ryby nad jeziorem. Po wstępnej sekcji okazało się, że ciało kobiety nawet
po śmierci nie mogło zostać pozostawione w spokoju. Było wielokrotnie
traktowane różnymi zaklęciami, które używane są głównie przez Śmierciożerców.
Ciało Narcyzy Malfoy było zmasakrowane do tego stopnia, że dopóki nie
przeprowadzono sekcji zwłok, nikt nie był pewny, czyje to ciało.
Kobieta została zamordowana przez zaklęcie Avada Kedavra,prawdopodobnie
w ramach porachunków wśród Śmierciożerców.
Niestety, mimo usilnych starań nie udało nam się porozmawiać z
Lucjuszem Malfoyem, ani z żadnym z dzieci państwa Malfoy.
W imieniu całej redakcji Proroka
Codziennego chcemy złożyć im szczere kondolencje, z wyrazami współczucia.
Obiecujemy, że Prorok nie
poprzestanie na tych informacjach i gdy tylko się czegoś dowiemy, nasi
czytelnicy dowiedzą się o tym jako pierwsi."
Eliza i Draco skończyli czytać w
tym samym momencie. Chłopak rzucił gazetą i wybiegł z namiotu, a jego siostra
usiadł na fotelu i schowała twarz w dłonie.
Hermiona była rozdarta,nie
wiedziała, co robić. Nie chciała im przeszkadzać, wiedziała, że muszą sami
uporać się ze świadomością, że ich matka nie żyje, ale nie chciała ich
zostawić.
Podeszła do Elizy i lekko ją
objęła.
Dziewczyna odciągnęła dłonie od
twarzy, a nawet pozwoliła sobie na lekki uśmiech, przez łzy.–Przepraszam,
Hermiono, ale chciałabym zostać sama – powiedziała cicho.
Miona pokiwała głową i wstała , z
zamiarem oddalenia się od swoich towarzyszy, by mogli w spokoju pozbierać swoje
myśli, ale zatrzymała ją Eliza.
-Myślę, ze Draco się ucieszy,
jeśli teraz z nim będziesz. Nie lubi samotności.
Hermiona nie do końca wiedziała,
czy dobrze robi, ale wyszła, żeby poszukać Malfoya.
Znalazła go niedaleko małego
strumienia. Po jego policzkach ciekły łzy. Jeszcze nigdy nie widziała,żeby
Draco coś tak przeżywał . Bez słowa podeszła do niego i dotknęła jego ramienia.
Nie odzywała się. Nie musiała. Obojgu wystarczała sama obecność. Sam fakt, że
byli razem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz