Ciocia Hermiony
usłyszawszy to pytanie wstała i zaczęła spacerować po pokoju.
-Hermionko..
-Nie, ja .. Nie chcę nic więcej wiedzieć. –
powiedziała Miona a w jej oczach pojawiły się łzy .
-Chcę Ci tylko wyjaśnić.
-Chyba nie ma czego wyjaśniać .. Nie wiem,
dlaczego się ukrywałaś, ale powiedz mi jedno, wiedziałaś, że ja też jestem
czarownicą?
-Wiedziałam – powiedziała i spojrzała w oczy
swojej bratanicy.
-I dlaczego mi nie powiedziałaś?- po
policzkach dziewczyny ciekły łzy, których nie potrafiła powstrzymać.
-To dla Twojego dobra ..
-Dla mojego dobra? Dla mojego dobra przez
cały ten czas byłam okłamywana? Dla mojego dobra, przez 6 lat musiałam znosić
wyzwiska, musiałam wysłuchiwać, że jestem gorsza, bo jestem szlamą, a Ty .. Ty
po prostu mnie okłamałaś. WSZYSKICH okłamałaś. Mnie, moich rodziców .. Mogłam
mieć szczęśliwsze dzieciństwo . Mogłam pójść do Hogartu jako czarownica, nie przejmując
się drwinami osób pokroju Malfoy, ale musiałam. . Musiałam to wszystko znosić ..
Ciocia Hermiony również się rozpłakała.
-Ty nic nie rozumiesz, kochanie.
-Dobrze, w takim razie mi wytłumacz. Ale
powiedz mi, jak długo zamierzałaś jeszcze trzymać to w tajemnicy? Czy
kiedykolwiek zamierzałaś mi to powiedzieć?
Ciocia Miony wzięła głęboki wdech i zaczęła
opowiadać. A gdy zaczęła, nie pozwalała sobie przerwać. Wraz z kolejnymi
słowami wypływającymi z ust kobiety, usta Hermiony układały się w literkę ‘o’ ,
a dłonie coraz bardziej drżały. Gdy ciocia skończyła, w pokoju zapadła cisza.
Przerywana była jedynie miarowym tykaniem zegara, odmierzającego czas.
-Przepraszam, ale .. Jestem zmęczona, muszę
się położyć –powiedziała Miona i szybko odeszła, odprowadzana smutnym
spojrzeniem ciotki, czego nie była świadoma.
Gdy weszła do pokoju, od razu rzuciła się na
łóżko .
Gdy rano się obudziła nie podejrzewała, że
jej życie tak się zmieni . Po jej policzkach, zaczęły spływać łzy, zupełnie
niekontrolowane .Mimowolnie płynęły po twarzy, a następnie znikały, zaraz
jednak pojawiały się nowe. Dziewczyna rzuciła poduszką o ścianę, chcąc w jakiś
sposób dać upust swoim emocjom .Nie mogła się uspokoić. Nie po tym, co
usłyszała. Chciała poukładać to wszystko w swojej głowie. Wszystko przewróciło
się do góry nogami. Wiedziała, że jej życie już nigdy nie będzie takie samo.
Najpierw rozmowa z Malfoy’em, następnie z jej ciocią. Gdyby chodziło tylko o
to, że jej ciocia jest czarownicą, nie stanowiłoby to problemu. Przestałaby być
uważana za szlamę. Mogła przestać być na liście osób do zabicia, za
‘wykradzenie’ czarodziejom magii . Cieszyłaby się, że w jej rodzinie jest ktoś,
kto ją zrozumie. Ale okazało się, że to nie będzie takie łatwe. Hermiona odkąd
pamięta nienawidziła Voldemorta,
chciała z nim walczyć, pokonać go, uwolnić cały świat czarodziei od niego,
razem ze swoimi przyjaciółmi. A jej ciocia.. Jej ciocia była zwolenniczką
Voldemorta. Śmierciożerczynią. Można powiedzieć, że była jego ‘prawą ręką’.
Hermiona nie potrafiła przyjąć tego do wiadomości . Ani tego, że jej kochana
ciocia postawiła je ultimatum. Tak właściwie, to postawił je Voldemort. ‘Jeśli
chcesz przeżyć, musisz przyłączyć się do Czarnego Pana’- to usłyszała od
cioci. Powiedziała, że nigdy się do niego nie przyłączy, ale ciocia na to
tylko pokiwała głową, i kazała jej wszystko przemyśleć. Powiedziała też, że
jutro przyjdzie do niej Dracon, porozmawiać.
Dwie godziny później , Hermiona nadal leżała
w łóżku. Przez natłok myśli, które kłębiły w jej głowie, nie mogła zasnąć. Cały
czas myślała oswoim życiu, o
przeszłości, teraźniejszości. O przyszłości nie myślała. Bała się, co
przyniesie los. Za dużo ostatnio się wydarzyło w jej życiu, by spać spokojnie.
**
Miała jakieś szesnaście-siedemnaście lat, choć starała
się wyglądać na bardziej dojrzałą. Na jej ramiona spływały brązowe włosy. Spojrzenie
wielkich, brązowych oczu, subtelnie umalowanych wyrażało niezwykłą kombinację
niewinności i zmysłowości. Zbliżała się do mnie, ale im bliżej była, tym
bardziej jej obraz się rozmazywał. Chciałem ją dotknąć, zatrzymać, choćby na
chwilę, ale nie zdążyłem . Błysnął zielony promień, a dziewczyna niknęła.
Draco Malfoy obudził się i niemal natychmiast
udał się do barku, który zajmował mają część jego pokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz