środa, 27 marca 2013

Rozdział 18.



Nie wiedziała jak długo tak siedziała. Po pewnym czasie zaczęła się niecierpliwić. Spojrzała na Malfoya, który przeglądał rzeczy i książki, które znajdowały się w tej klasie. Szybko więc odwróciła od niego wzrok, a następnie zaczęła bezsensownie szukać czegoś w swojej małej torebce. Nagle podskoczyła, a torebka wypadła jej z rąk na podłogę. Dracon spojrzał na nią zdziwiony, a później przeniósł wzrok na torebkę, z której rozlegał się głos Pottera. Zareagował szybciej od Hermiony i chwyciwszy torebkę przywołał małe lusterko zaklęciem ‘accio’ .
-Potter?- rzucił do lusterka- co się dzieje?
Harry nie zdążył jednak odpowiedzieć, bo ktoś brutalnie go uderzył, na co Draco się skrzywił. Ta sama osoba szybko wyrwała mu lusterko z ręki.
Hermiona po chwili ocknęła się, wstała i podeszła szybko do Malfoya.
Nagle, co prawda względną, ale jednak ciszę przerwał głośny krzyk. Elizy.
-Potter, do cholery! Co tam się dzieje?- krzyknął Draco, a Hermiona musiała wyrwać mu z rąk lusterko, by go nie zniszczył.
-Proszę, proszę.. Kogo my tu mamy.. Panna Granger.. Jak mniemam, niedaleko Ciebie znajduje się Dracon, proszę oddaj mu to.. lusterko.
Dziewczyna bez słowa wypełniła jego prośbę i podała Draconowi lusterko.
On, choć wydawało się jej to niemożliwe, wyglądał gorzej od niej. Ręce trzęsły mu się ze zdenerwowania, twarz miał jeszcze bledszą niż zwykle, jakby poszarzałą. Wyglądał, jakby wciągu tych kilku minut przybyło mu parę lat. Ale największa zmiana zaszła w jego oczach. Zimne, twarde, nie wyrażające niczego. Jakby jego dusza, którą wcześniej wyrażały oczy, nagle się zamknęła.


Nie ma rzeczy gorszej niż strach bezprzedmiotowy, strach przed nieznanym, przed groźną tajemnicą, która zdaje się czaić wszędzie.





-Tak, ojcze? – spytał Draco.
W jego głosie Hermiona usłyszała oddanie, i coś na kształt szacunku, ale ani trochę strachu, który sama tak bardzo odczuwała.
-Posłuchaj mnie uważnie, bo dwa razy powtarzał nie będę. Jeszcze dzisiaj zjawisz się w domu. Razem z tą całą Granger. Mamy Pottera, Weasleya i Elizę, więc nie macie wyboru, bo ich zabijemy- ciągnął swoim zimnym głosem Lucjusz.
-Przecież jeśli przyjdziemy, to zabijemy nie tylko ich, ale i nas!- wykrzyczała Hermiona do lusterka.
-Och tak.. Możecie też uciec i żyć ze świadomością, że Wasi przyjaciele- prawie wypluł to ostatnie słowo- zginęli, choć mieliście możliwość ich uratować. Oraz ze świadomością, że w każdej chwili możecie być zaatakowani przez popleczników, lub też samego Czarnego Pana.
-A jeśli się zjawimy..- zaczął Draco, odciągają dłonie Hermiony, które zaciskały się na lusterku.
-Nie wiem, co stanie się z Potterem i tym rudzielcem, ale Ty i Eliza będziecie mogli zostać w domu, a następnie wrócić do Hogwartu. Co do Panny Granger.. Albo pozwoli wypalić sobie Mroczny Znak i stanie się popleczniczką Czarnego Pana, albo zginie nie tylko ona, ale i jej wszyscy przyjaciele oraz rodzina. Macie zjawić się jeszcze dzisiaj. Inaczej Ci wszyscy ludzie zginą, Draco. Eliza też..
-ZABIJESZ WŁASNĄ CÓRKĘ!?- wrzasnął Draco, a następnie rzucił lusterkiem tak mocno, że rozbiło się o ścianę i rozprysło na mnóstwo mniejszych i większych kawałków.
Hermiona przyłożyła dłoń do ust, niezdolna do tego, by wypowiedzieć choćby jedno słowo.
-Dobrze, a więc najpierw musimy jakoś się stąd wydostać.. W sumie, co nam zależy, możemy nawet przeparadować się po Wielkiej Sali i tak trafimy tam, gdzie chcemy..
-Malfoy! Co Ty wygadujesz? Pamiętasz, po co tu przyszliśmy? – powiedziała, po czym bezgłośnie wyartykułowała słowo ‘horkruks’.
-Nie mamy czasu! Musimy jak najszybciej znaleźć się w.. w moim domu..
-I co potem, Draco?- spytała cicho Hermiona- Mam pozwolić wypalić sobie Mroczny Znak?
-Posłuchaj, Mroczny Znak, to nie jest wyrok śmierci, można z nim żyć- zaczął tłumaczyć chłopka, choć widać było, ze się niecierpliwi.
-Tylko co to za życie?- spytała dziewczyna, cały czas szepcząc.
-Posłuchaj mnie uważnie- powiedział- Mieliśmy mnóstwo czasu na odnalezienie tego horkruksa, ale tego nie zrobiliśmy, więc najwidoczniej go tutaj nie ma. Mamy Mapę Huncwotów, która pozwoli nam wydostać się bezpiecznie z Hogwartu. Później pojawimy się w moim domu i obiecuję Ci.. Że zrobię wszystko, byśmy wszyscy wyszli z tego cało. Ale pojawić się tam musimy, zrozum.. Tam jest moja siostra, muszę ją chronić, muszę ja..
-Dobrze- powiedziała Hermiona, przerywając mu- Zgadzam się, pójdziemy tam i ich uratujemy. Ale musisz mi obiecać coś jeszcze- kontynuowała pewnie, patrząc mu w oczy.
-Co takiego?- spytał, nieco zaskoczony.
-Gdyby mi się coś stało, gdybym nie mogła… Gdy mnie już nie będzie, proszę, znajdź moich rodziców, dobrze? I przekaż im wtedy, że bardzo ich kochałam.. I, że zawsze będę- gdy skończyła mówić, nie była wstanie przerwać potoku płynących łez.
Po chwili jednak, nie patrząc na młodego Malfoya podeszła do okna i wzięła kilka głębokich wdechów, co pomogło się jej uspokoić. Podeszła do Malfoya, wzięła od niego Mapę Huncwotów, którą oboje dokładnie przejrzeli. Następnie narzucili na siebie pelerynę niewidkę, i trzymają się za ręce wyszli przez drzwi, które Draco wcześniej otworzył.












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz