czwartek, 28 marca 2013

Rozdział 22.



Byłam głupia. Przez ostatni rok łudziłam się, że on się zmieni. Myślałam, że się zmienił, że coś dla niego znaczę. Wierzyłam. Ślepo ufałam


Uczucia biorą górę, a człowiek jest bezsilny.


Dopiero teraz dostrzegam, że tacy jak on się nie zmieniają. To, jaki był jest w nim głęboko zakorzenione, i choćby nie wiem jak się starał, na zawsze w nim zostanie.
Przeszłość wciąż w nim żyje. Przeszłość, która nigdy nie powinna mieć ze mną nic wspólnego. A jednak ma, i to sporo. Jego przeszłość zniszczyła moją przyszłość. To przeszłość sprawiła, że musiał zniknąć z mojego życia. Moja przyszłość bez niego nie istnieje. Mimo to, muszę żyć. Nawet jeśli nie mam po co.


Pytasz gdzie jest wiara? Pomińmy to pytanie.


 Życie toczy się dalej. Tyle, że teraz jedynie na zewnątrz mnie. Wewnątrz jest pustka. Jedyne uczucie, które się we mnie budzi czasem, to nienawiść, skierowana ku mnie samej. Bez niego nic nie ma dla mnie sensu.
Większość ludzi, z którymi mam kontakt codziennie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, co przeżywam. Udaję, że jest dobrze. Udaję szczęśliwą. Udaję, że wszystko jest w porządku. Udaję. Moje życie to jedno wielkie przedstawienie.
Zaufałam mu. Pokochałam go. Straciłam przez to swoje dawne życie. Straciłam siebie. A najgorsze jest to, że zrobiłam to na własne życzenie. Miałam wybór. Dokonałam go.. Ja sama zniszczyłam swoje życie.


Myślałam, że bez Ciebie umrę i chyba umarłam, a teraz jedynie udaję element scenografii.


Powinnam być z siebie dumna. W ciągu niecałego roku dokonałam dużo więcej niż przeciętny człowiek. Nie potrafię jednak. Bo odkąd go nie ma nie jestem sobą. Nie ma już dawnej mnie. Chyba już w ogóle mnie nie ma. Cały swój wolny czas poświęcam pracy. Właśnie dlatego zostałam najlepszym, i jednocześnie najmłodszym magomedykiem w Mungu. Cały czas spędzam w tymże szpitalu. Niektórzy myślą, że to dlatego, że bardzo lubię swoją pracę. Chyba po części mają rację. Inni powiadają, że w szkole zawsze byłam najlepsza, i że teraz też chcę taka być. Możliwe, że się nie mylą. Ale to tylko marne wytłumaczenia, które, choć nie mijają się z prawdą to nie przedstawiają jej całej. Nie jest ona w żaden sposób skomplikowana. Po prostu, gdy ma się za dużo wolnego czasu, to za dużo się myśli o tym, o czym nie powinno się myśleć. A ja nie mogę sobie na to pozwolić; zbyt wiele czasu już na to poświęciłam. Większość singli poświęca swój wolny czas rodzinie, przyjaciołom. Ja nie potrafię. Jedyny kontakt, jaki utrzymuję z rodzicami, to rozmowa telefoniczna.
Moi przyjaciele? Próbowali mi pomóc. Naprawdę się starali. Ale przez jakiś okres czasu można próbować pomóc komuś, kto wcale tej pomocy nie oczekuje? Zwłaszcza, że mają swoje życie, swoje problemy, swoje zmartwienia, które, prawdę mówiąc, w ogóle mnie nie interesują, a oni chyba już o tym wiedzą.Moją jedyną towarzyszką jest moja praca, w której całkowicie się zatraciłam.


Wokół tylko cisza, i moje wątpliwości, czy naprawdę już przywykłam do jebanej samotności?

  
Za dwa tygodnie Blais się żeni. Prawie codziennie telefonuj i upewnia się, że naprawdę zgodziłam się przyjść, co więcej, że zgodziła się zostać świadkiem jego przyszłej żony- prześlicznej, bogatej arystokratki. Sama nie wiem, czemu się zgodziłam, bo od dawna już, jedynym miejscem, w którym znajduje się dużo ludzi, i w którym bywam to miejsce mojej pracy. Ale cóż, zgodziłam się, obiecałam…
Myślę, że gdyby nie było przy niej Blaisa, to zmusiłaby mnie do złożenia przysięgi wieczystej. Współczuję Zabiniemu. On będzie musiał znosić ją codziennie. To nie jest tak, że jej nie lubię,  bo prawdę mówiąc jest jedną z najlepszych osób, jakie dane było mi poznać. Po prostu jej  zazdroszczę. Nie, nie zazdroszczę jej Blaisa, tylko ślubu. Tego, że może wyjść za mąć za przystojnego chłopaka, cudownego mężczyznę, który kocha ją nad życie, i który zrobiłby dla niej wszystko.
Ona ma dla kogo żyć. Ja nie. Tego zazdroszczę jej najbardziej.


Kocham Cię całym sercem, zrozum, draniu.


Gdy spotykałam się z Harrym, Ronem lub Ginny, zawsze powtarzali mi, że przecież nie jest jedynym, że będą lepsi, bardziej odpowiedni dla mnie.
„Tego kwiatu jest pół światu”, jak zwykła mawiać Ginny.
Nie mogli pojąć, że nie chcę nikogo innego. Chcę jego, zimnego, wrednego chama, prawdopodobnie z sercem z kamienia. Właśnie on jest mi potrzebny. Jedynie on byłby w stanie sprawić, bym stała się szczęśliwa. Bez Niego nic nie jest takie, jak powinno.


Bo kiedy Ciebie nie ma, niewiele istnieje. Wiem, że tak trzeba, ale kurwa, oszaleję.


Kiedyś myślałam, że gdy człowiek czegoś pragnie całym sercem, to prędzej, czy później mu się to uda.
Nie ma takiego czegoś. Życie nie jest fair i najczęściej to czego najbardziej pragniemy jest nie do osiągnięcia.
Podobno wiara czyni cuda. Jeśli tak, to u mnie nie wydarzy się żaden cud.


Bo nie wierzę już w nic.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz